Dyżurny stacji PKP w Goświnowicach był pod wpływem narkotyków? Sprawę bada policja
Cudem nie doszło do tragedii na stacji towarowo-przeładunkowej PKP w podnyskich Goświnowicach. Pełniący tam służbę 30-letni dyżurny ruchu był w pracy pod wpływem narkotyków. Tak przynajmniej wykazał test, który dróżnikowi przeprowadzili pracownicy służby kolei.
Dowiedzieliśmy się o tej sprawie nieoficjalnie. Sytuację do której doszło w Goświnowicach potwierdza jednak Mirosław Siemieniec, rzecznik prasowy Polskich Linii Kolejowych.
- Faktycznie, 13 marca w godzinach popołudniowych rutynowo był sprawdzany jeden z pracowników stacji kolejowej w Goświnowicach na obecność środków odurzających w organizmie. Test to wykazał, zatem natychmiast została wezwana policja, a kolejarz został odsunięty od pełnienia obowiązków. Czekamy na dokładne wyniki badań. Jeśli się potwierdzą, skutkiem będzie dyscyplinarne zwolnienie z pracy tej osoby. Dla takich kolejarzy absolutnie nie ma u nas miejsca, prowadzimy w skali całego kraju podobne kontrole, na szkolenie służb przeznaczamy tysiące godzin w skali roku – mówi rzecznik PLK.
Dodajmy, że dyżurny ruchu ma 30 lat i jest kolejarzem, który przeszedł wszystkie wymagane szkolenia i pouczenia. Pełniąc tę funkcję był odpowiedzialny za przygotowanie bezpiecznej drogi dla pociągów, wyświetlanie odpowiednich sygnałów i kontakty z dyżurnymi ruchu na sąsiednich posterunkach.
Sprawę prowadzi nyska KPP, jednak rzeczniczka powiedziała Radiu Opole, że na tym etapie policja nie udziela formacji.
- Faktycznie, 13 marca w godzinach popołudniowych rutynowo był sprawdzany jeden z pracowników stacji kolejowej w Goświnowicach na obecność środków odurzających w organizmie. Test to wykazał, zatem natychmiast została wezwana policja, a kolejarz został odsunięty od pełnienia obowiązków. Czekamy na dokładne wyniki badań. Jeśli się potwierdzą, skutkiem będzie dyscyplinarne zwolnienie z pracy tej osoby. Dla takich kolejarzy absolutnie nie ma u nas miejsca, prowadzimy w skali całego kraju podobne kontrole, na szkolenie służb przeznaczamy tysiące godzin w skali roku – mówi rzecznik PLK.
Dodajmy, że dyżurny ruchu ma 30 lat i jest kolejarzem, który przeszedł wszystkie wymagane szkolenia i pouczenia. Pełniąc tę funkcję był odpowiedzialny za przygotowanie bezpiecznej drogi dla pociągów, wyświetlanie odpowiednich sygnałów i kontakty z dyżurnymi ruchu na sąsiednich posterunkach.
Sprawę prowadzi nyska KPP, jednak rzeczniczka powiedziała Radiu Opole, że na tym etapie policja nie udziela formacji.