Setki martwych ryb w stawie pod Grodziskiem niedaleko Strzelec Opolskich
Na taki widok natrafił Arkadiusz Kinder podczas spaceru z psem. O sprawie poinformował Powiatowego Inspektora Weterynarii w Strzelcach Opolskich.
- Często tu chodzę na spacery z psem, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałem – mówi Arkadiusz Kinder. – Setki, jak nie tysiące śniętych ryb. Ryby są wszędzie. Tam, gdzie lód już się roztopił, widać wypływające ryby. Mogą być ich tysiące. Nie są to duże ryby, to jest raczej większy narybek. Troszeczkę mnie to zaniepokoiło. Woda wygląda na czystą, ale wolałem się upewnić czy nie zostało to jakiś sposób chemicznie zatrute.
Inspektor staw oglądnął, ustalił właściciela i dzierżawcę obiektu. Ustalił również, co było przyczyną masowego śnięcia ryb.
- Przyczyna była naturalna, wykluczam jakiekolwiek celowe czy nawet przypadkowe zatrucie wody – mówi Antoni Krupnik, Powiatowy Inspektor Weterynarii w Strzelcach Opolskich. – Były niskie poziomy wód jesienią, staw jest płytki, duże mrozy, które były w tym roku, spowodowały, że ta tafla lodu doszła do samego dna. Właściciel mi mówił, że w styczniu przewiercił lód, zrobił przeręble, ale brak dostępu jeszcze naturalnego słońca spowodował, że ryby zginęły w wyniku przyduchy.
Dzierżawca stawu jest zobowiązany, gdy tylko stopi się lód pokrywający większość stawu, do pozbierania wszystkich martwych ryb i ich zutylizowania przez specjalistyczną firmę. Dowód, na przykład fakturę, ma przedstawić inspektorowi weterynarii.
Mieszkańcy Grodziska i okolicznych wiosek są wyczuleni na kwestie zatrucia wód po tym, jak kilka lat temu, z pobliskiego zakładu wylewano do rowów melioracyjnych ścieki produkcyjne. To spowodowało zatrucie ryb w stawach oddalonych nawet o kilkanaście kilometrów.
Inspektor staw oglądnął, ustalił właściciela i dzierżawcę obiektu. Ustalił również, co było przyczyną masowego śnięcia ryb.
- Przyczyna była naturalna, wykluczam jakiekolwiek celowe czy nawet przypadkowe zatrucie wody – mówi Antoni Krupnik, Powiatowy Inspektor Weterynarii w Strzelcach Opolskich. – Były niskie poziomy wód jesienią, staw jest płytki, duże mrozy, które były w tym roku, spowodowały, że ta tafla lodu doszła do samego dna. Właściciel mi mówił, że w styczniu przewiercił lód, zrobił przeręble, ale brak dostępu jeszcze naturalnego słońca spowodował, że ryby zginęły w wyniku przyduchy.
Dzierżawca stawu jest zobowiązany, gdy tylko stopi się lód pokrywający większość stawu, do pozbierania wszystkich martwych ryb i ich zutylizowania przez specjalistyczną firmę. Dowód, na przykład fakturę, ma przedstawić inspektorowi weterynarii.
Mieszkańcy Grodziska i okolicznych wiosek są wyczuleni na kwestie zatrucia wód po tym, jak kilka lat temu, z pobliskiego zakładu wylewano do rowów melioracyjnych ścieki produkcyjne. To spowodowało zatrucie ryb w stawach oddalonych nawet o kilkanaście kilometrów.