Starostwo jest zdumione, że dwie zwolnione pracownice nie czują się winne
Przywrócenia do pracy oraz rekompensaty finansowej domagają się byłe pracownice biurowe Domu Pomocy Społecznej w Prudniku. Z pracy zwolnione zostały po stwierdzeniu nieprawidłowości finansowych. Wykryła je w ubiegłym roku kontrola przeprowadzona przez starostwo. We wrześniu dyscyplinarnie zwolniono wieloletniego dyrektora DPS, ale ten dotychczas nie wszczął kroków prawnych związanych z tą decyzją. Placówka podlega powiatowi.
- Wygląda na to, że spotkamy się w sądzie – komentuje roszczenia pracownic starosta prudnicki Radosław Roszkowski. – Jesteśmy zdziwieni, że osoby, które straciły tam pracę, nie czują się winne, a wręcz uważają, iż powiat winny jest im kilkudziesięciotysięczne odszkodowanie. Argumenty, które będą wykorzystywane w procesie karnym, trafią również na sprawę z powództwa cywilnego. Jak można się spodziewać, kwota sięgnie nawet 400 tysięcy złotych.
Na taką sumę szacowane są obecnie nieprawidłowości stwierdzone w prudnickim DPS. Związane one mają być m.in. z gospodarką magazynową i zakupami żywności. Sprawą zajęły się organy ścigania.
Na taką sumę szacowane są obecnie nieprawidłowości stwierdzone w prudnickim DPS. Związane one mają być m.in. z gospodarką magazynową i zakupami żywności. Sprawą zajęły się organy ścigania.