Brzescy saperzy podsumowali rok. Z ziemi nadal podejmowane są niewybuchy
Żołnierze działający w patrolu rozminowania 1. Brzeskiego Pułku Saperów po raz pierwszy od kilku lat interweniowali poniżej średniej. Do tej pory suma wyjazdów kształtowała się w okolicach 350 rocznie. W 2016 interwencji było „tylko” 282. Z ziemi jednak podjęto więcej bomb i pocisków artyleryjskich.
- Widzimy pewną tendencję spadkową w kwestii naszych wyjazdów, ale jeśli chodzi o przedmioty niebezpieczne, to było ich całkiem sporo. 328 bomb i 395 pocisków artyleryjskich, to z tych większych niewybuchów. Dodatkowo ponad 3 tysiące sztuk amunicji - wylicza mjr Jacek Obierzyński, rzecznik brzeskiego garnizonu.
Zdaniem chorążego Roberta Janklowskiego, zastępcy dowódcy patrolu rozminowania, najwięcej niewybuchów i przedmiotów niebezpiecznych znajduje się na terenach leśnych.
- W lasach znajduje się 50-60% wszystkich przedmiotów, które podejmujemy. Po wojnie z miast i miasteczek wywożone były bomby, pociski artyleryjskie i moździerzowe. Trafiały one właśnie na tereny leśne, gdzie były detonowane. Taka akcja rozminowania trwała do 1956 roku – wyjaśnia chor. Janklowski.
Saperzy dodają, że trudno wciąż oszacować, ile pracy przed sobą mają jeszcze patrole rozminowania.
- Mamy takie miejsca, do których wracamy każdego roku i wciąż znajdujemy przedmioty niebezpieczne – ocenia mjr Obierzyński.
Zdaniem chorążego Roberta Janklowskiego, zastępcy dowódcy patrolu rozminowania, najwięcej niewybuchów i przedmiotów niebezpiecznych znajduje się na terenach leśnych.
- W lasach znajduje się 50-60% wszystkich przedmiotów, które podejmujemy. Po wojnie z miast i miasteczek wywożone były bomby, pociski artyleryjskie i moździerzowe. Trafiały one właśnie na tereny leśne, gdzie były detonowane. Taka akcja rozminowania trwała do 1956 roku – wyjaśnia chor. Janklowski.
Saperzy dodają, że trudno wciąż oszacować, ile pracy przed sobą mają jeszcze patrole rozminowania.
- Mamy takie miejsca, do których wracamy każdego roku i wciąż znajdujemy przedmioty niebezpieczne – ocenia mjr Obierzyński.