Sesja budżetowa w Opolu. Do przegłosowania rekordowy plan finansowy miasta na 2017 rok
890 milionów złotych zapisano w przyszłorocznym budżecie Opola. To największa kwota w historii miasta. 52 miliony złotych będą pochodzić z terenów, które od 1 stycznia znajdą się w granicach stolicy regionu. Na inwestycje trafi dwa raz więcej pieniędzy niż w 2016 roku czyli 152 mln zł.
- Wyzwań rozwojowych dla miasta jest coraz więcej. Chodzi m. in. o duże inwestycje w infrastrukturze drogowej - powiedział w porannej rozmowie "W cztery oczy" przewodniczący opolskiej rady miasta Marcin Ociepa przed dzisiejszą budżetową sesją radnych.
- Najwięcej inwestycyjnie kosztuje nas infrastruktura oczywiście, czyli drogi - ocenił przewodniczący. - Opolanie czekają na wiele inwestycji i my je realizujemy. Wszyscy korzystamy z chodników, wszyscy korzystamy z dróg. Ale także nie należy zapominać, że inwestujemy w transport zbiorowy. Chodzi o zakup nowych autobusów, poprawę jakości przystanków, gęstość linii autobusowych - tłumaczył nasz poranny gość.
Utrzymanie opolskiej oświaty będzie kosztować miasto co trzecią wydaną złotówkę. - Nie zabraknie też inwestycji np. w boiska sportowe, kształcenie praktyczne, a bardzo ważnym aspektem jest też zabezpieczenie pieniędzy na tzw. wkład własny na utworzenie w Opolu kierunku lekarskiego - dodał Marcin Ociepa.
Klub Platformy Obywatelskiej, choć jest w opozycji w opolskiej radzie miasta poprze w głosowaniu przyszłoroczny budżet Opola. - To, że miastem współrządzi Prawo i Sprawiedliwość, to nie znaczy, że mamy mieszkańców Opola za to karać - stwierdził dziś w "Poglądach i osądach" przewodniczący klubu PO Zbigniew Kubalańca.
- My, aktualnej władzy patrzymy mocno na ręce. Wytykamy błędy, pokazujemy nieprawidłowości, chociażby w przypadku ostatnich podwyżek za wodę i ścieki. Natomiast w sprawach generalnych, strategicznych staramy się tej polityki w samorząd wprowadzać jak najmniej i nie możemy doprowadzać do tego, żeby Opole było sparaliżowane - stwierdził radny opozycji.
- Po nowym roku mamy do rozwiązania dwa główne problemy z tego mijającego. Jeden to największy w historii konflikt o Duże Opole, drugi to korki w mieście, wynikające m.in. z powodu remontu mostu na Niemodlińskiej - mówił Kubalańca.
Jak dodał, klub PO chce też w przyszłym roku przekonać władze Opola do finansowania zabiegów "in vitro" dla "najsłabszych, którym taką możliwość odebrał rząd".
- Najwięcej inwestycyjnie kosztuje nas infrastruktura oczywiście, czyli drogi - ocenił przewodniczący. - Opolanie czekają na wiele inwestycji i my je realizujemy. Wszyscy korzystamy z chodników, wszyscy korzystamy z dróg. Ale także nie należy zapominać, że inwestujemy w transport zbiorowy. Chodzi o zakup nowych autobusów, poprawę jakości przystanków, gęstość linii autobusowych - tłumaczył nasz poranny gość.
Utrzymanie opolskiej oświaty będzie kosztować miasto co trzecią wydaną złotówkę. - Nie zabraknie też inwestycji np. w boiska sportowe, kształcenie praktyczne, a bardzo ważnym aspektem jest też zabezpieczenie pieniędzy na tzw. wkład własny na utworzenie w Opolu kierunku lekarskiego - dodał Marcin Ociepa.
Klub Platformy Obywatelskiej, choć jest w opozycji w opolskiej radzie miasta poprze w głosowaniu przyszłoroczny budżet Opola. - To, że miastem współrządzi Prawo i Sprawiedliwość, to nie znaczy, że mamy mieszkańców Opola za to karać - stwierdził dziś w "Poglądach i osądach" przewodniczący klubu PO Zbigniew Kubalańca.
- My, aktualnej władzy patrzymy mocno na ręce. Wytykamy błędy, pokazujemy nieprawidłowości, chociażby w przypadku ostatnich podwyżek za wodę i ścieki. Natomiast w sprawach generalnych, strategicznych staramy się tej polityki w samorząd wprowadzać jak najmniej i nie możemy doprowadzać do tego, żeby Opole było sparaliżowane - stwierdził radny opozycji.
- Po nowym roku mamy do rozwiązania dwa główne problemy z tego mijającego. Jeden to największy w historii konflikt o Duże Opole, drugi to korki w mieście, wynikające m.in. z powodu remontu mostu na Niemodlińskiej - mówił Kubalańca.
Jak dodał, klub PO chce też w przyszłym roku przekonać władze Opola do finansowania zabiegów "in vitro" dla "najsłabszych, którym taką możliwość odebrał rząd".