Chłopczyk wpadł do studzienki kanalizacyjnej. W Brzegu ruszył proces w tej sprawie
Dziś (05.12) w Sądzie Rejonowym w Brzegu na ławie oskarżonych usiadł kierownik budowy oraz jego dwóch zastępców. Zdaniem prokuratury to oni odpowiadają za tragedię, do której doszło w maju 2015 roku. Pięcioletni Tymon wpadł do źle zabezpieczonej studzienki kanalizacyjnej. Do zdarzenia doszło na ulicy Krzyszowica, gdzie prowadzona była modernizacja sieci wodno-kanalizacyjnej. Wejście do kanału było zabezpieczone wyłącznie kratą ażurową. Chłopczyk zmarł kilka dni po wypadku. Prokuratura oskarżyła wszystkich podejrzanych o nieumyślne spowodowanie śmierci.
Na ławie oskarżonych usiedli Jacek D., kierownik budowy oraz jego dwóch zastępców Robert M. i Piotr R. Prokuratura zarzuca im nieumyślne spowodowanie śmierci pięcioletniego chłopca. Dwóch oskarżonych usłyszało również zarzut nieumyślnego bezpośredniego narażenia innego nastolatka na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Bo przypomnijmy, kilka dni przed tragedią do studzienki wpadł kilkunastoletni chłopiec, ale doznał on ogólnych potłuczeń.
Obrońca Jacka D. poinformował, że jego klient chciałby się poddać dobrowolnie karze. Adwokat złożył odpowiedni wniosek, a sąd zapytał m.in. o opinię rodziców Tymona.
- Nie mamy takiej potrzeby, żeby ktoś koniecznie musiał pójść do więzienia w tej sprawie – tak krótko skomentował wniosek obrońców Jacka D. ojciec pięciolatka.
- Kwestia przychylenia się do tego wniosku będzie uzależniona w dużej części od stanowiska pokrzywdzonych – dodaje prokurator Wojciech Fabijaniak. - Aczkolwiek, każda ze stron procesu, czyli oskarżyciel publiczny i posiłkowy mają tutaj niezależne własne zdanie na ten temat i może się nie zgodzić z wnioskiem obrony.
Na dzisiejszej rozprawie częściowe wyjaśnienia złożył kierownik budowy. Sprawa została odroczona. Wszystkim oskarżonym grozi kara do pięciu lat więzienia.
Obrońca Jacka D. poinformował, że jego klient chciałby się poddać dobrowolnie karze. Adwokat złożył odpowiedni wniosek, a sąd zapytał m.in. o opinię rodziców Tymona.
- Nie mamy takiej potrzeby, żeby ktoś koniecznie musiał pójść do więzienia w tej sprawie – tak krótko skomentował wniosek obrońców Jacka D. ojciec pięciolatka.
- Kwestia przychylenia się do tego wniosku będzie uzależniona w dużej części od stanowiska pokrzywdzonych – dodaje prokurator Wojciech Fabijaniak. - Aczkolwiek, każda ze stron procesu, czyli oskarżyciel publiczny i posiłkowy mają tutaj niezależne własne zdanie na ten temat i może się nie zgodzić z wnioskiem obrony.
Na dzisiejszej rozprawie częściowe wyjaśnienia złożył kierownik budowy. Sprawa została odroczona. Wszystkim oskarżonym grozi kara do pięciu lat więzienia.