Żądają wycofania się z pomysłu powiększenia Opola. Protestowali w biurze poselskim posła Patryka Jakiego
Kilkunastu mieszkańców Dobrzenia Wielkiego przed południem zajęło pomieszczenia biura poselskiego Patryka Jakiego w Opolu przy ul. Oleskiej.
Ich zdaniem, po utracie sołectw, budżet gminy straci. To już miało spowodować wypowiedzenia z pracy dla części instruktorów Gminnego Ośrodka Kultury.
- Zmuszony byłem zwolnić niektórych pracowników - mówi Gerard Kasprzak, dyrektor GOK-u.
- Sytuacja jest tragiczna. W przyszłym roku ośrodek kultury otrzyma 1/3 dotychczasowego budżetu. Wczoraj podjąłem decyzję o zwolnieniu 23 osób, które są świetnymi instruktorami – dodaje Kasprzak.
- Zajmuję się sekcją taneczną, nasza przyszłość teraz jest niepewna. Do tej pory działało około 60 sekcji, żadna teraz nie ma gwarancji, że się utrzyma – mówi Karolina Anioł, jedna z instruktorek, która otrzymała wypowiedzenie.
Po godzinnej dyskusji mieszkańców z udziałem Małgorzaty Wilkos, opolskiej radnej
zarządzającej biurem posła, protestujący przystali na pisemne potwierdzenie spotkania z Patrykiem Jakim. Miałoby do niego dojść w środę (07.12) o godzinie 11:00. Mimo tej deklaracji protestujący nie opuścili biura.
Radna Małgorzata Wilkos wydała w tej sprawie oświadczenie.
- Do biura posła Patryka Jakiego wtargnęła grupa mieszkańców, którzy rozpoczęli protest okupacyjny. Mimo ich postawy staraliśmy się przyjąć ich dobrze i spełnić ich oczekiwania. Zaproponowaliśmy kawę czy ciastka. Spełniliśmy oczekiwania, otrzymali oficjalne pismo z potwierdzeniem środowego spotkania – dodaje Wilkos.
Janusz Piontkowski, sołtys Kup, powiedział Radiu Opole, że wątpi w zapewnienia co do spotkania z posłem Jakim.
- Protest jest wyrazem naszej bezsilności - dodaje Piontkowski.
- Budżet gminy zostanie okrojony i nikt o tym nie mówi. Niech poseł Patryk Jaki przekaże nam korzystne argumenty, jeżeli ich nie ma niech się wycofa z pomysłu. My nie ustąpimy – mówi Piontkowski.
Dodajmy, że w lokalu interweniowała policja, która początkowo prosiła o dobrowolne opuszczenie pomieszczeń. Mieszkańcy na to się nie zgodzili, ostatecznie zostali wylegitymowani.
Janusz Piontkowski dodaje, że jutro do sejmu pojedzie delegacja mieszkańców, aby osobiście usłyszeć od posła Jakiego deklarację środowego spotkania.