Co dalej z zabytkową nyską lokomotywą? Burmistrz: Na razie jest chaos
- Przyznaję, są spore zawirowania wokół nyskiej lokomotywy, sami nie wiemy na razie, co z nią dalej robić - mówi burmistrz Nysy Kordian Kolbiarz. Chodzi o lokomotywę parową z 1942 roku, która stoi na bocznicy kolejowej - uratowana od zezłomowania, ale w opłakanym stanie. Najpierw gmina zapowiadała, że ciuchcię wyremontuje i postawi w planowanym Centrum Przesiadkowym jako wizytówkę Nysy. Potem plany się zmieniły i chciała ją przekazać do muzeum. Ostatecznie nie ma
Magistrat niedawno ogłosił przetarg na remont lokomotywy. Nie powiódł się, ponieważ firma oszacowała koszty na około 100 tys. zł, podczas gdy gmina liczyła się z wydatkiem rzędu 30 tysięcy zł. Jednak kolejne szacunki różnych ekspertów znacznie odbiegają od dotychczasowych. Mowa o 300 tysiącach zł, a nawet - według niektórych ocen - są to koszty zbliżone do miliona. Tym bardziej, że integralną część lokomotywy stanowi tzw. tender, czyli wagon na węgiel i wodę, który też czeka na renowację. Zrodził się więc pomysł przekazania zabytku do muzeum w Jaworzynie Śląskiej. Jednak nie jest to - jak się okazuje - ostateczna decyzja.
- Bardzo mocno walczyliśmy o tę lokomotywę. Została, udało się ją uratować od zezłomowania i w efekcie nie poszła na żyletki. Jest jednak trochę chaosu, dlatego, że mamy sprzeczne informacje co do wartości remontu. Jedne firmy mówią, że zrobią to za 100 tysięcy zł, inne, że potrzeba co najmniej pół mln. Musimy wykazać zdrowy rozsądek, nie bardzo chcemy wydać pół miliona na jej remont, bo gmina ma wiele potrzeb, dlatego musimy dokładnie poznać kwotę, jaka wchodzi w grę – mówi burmistrz Kolbiarz.
- Bardzo mocno walczyliśmy o tę lokomotywę. Została, udało się ją uratować od zezłomowania i w efekcie nie poszła na żyletki. Jest jednak trochę chaosu, dlatego, że mamy sprzeczne informacje co do wartości remontu. Jedne firmy mówią, że zrobią to za 100 tysięcy zł, inne, że potrzeba co najmniej pół mln. Musimy wykazać zdrowy rozsądek, nie bardzo chcemy wydać pół miliona na jej remont, bo gmina ma wiele potrzeb, dlatego musimy dokładnie poznać kwotę, jaka wchodzi w grę – mówi burmistrz Kolbiarz.