Opolscy politycy przeciwni podwyżkom opłat za wodę i ścieki dla nowych mieszkańców Opola
Zapowiadana podwyżka opłat za wodę i ścieki w kilku sołectwach, które po nowym roku zostaną włączone do Opola, była tematem Niedzielnej Loży Radiowej. Ceny wzrosną w niektórych miejscowościach gmin: Prószków i Dobrzeń Wielki, nawet o 170 procent, a my zapytaliśmy opolskich polityków, jak oceniają ten krok wójtów.
Witold Zembaczyński, poseł Nowoczesnej, mówi o absurdzie i konieczności rozwiązania problemu na korzyść mieszkańców.
- Wojna samorządów trwa w najlepsze i widzę niebezpieczną okoliczność, gdzie mieszkańcy motywowani przed chwilą do protestów przeciwko dużemu Opolu dostają nagle taką karę – ocenia.
Zdaniem Ryszarda Galli, posła Mniejszości Niemieckiej, brakuje uregulowań dotyczących współpracy obu stron.
- Jeśli mamy mówić o ochronie środowiska i zadbaniu, żeby ścieki nie trafiały do przydrożnych rowów, musimy pamiętać, że społeczeństwo powinno ponosić zbliżone koszty związane z tą sprawą – zaznacza.
Sławomir Kłosowski, europoseł Prawa i Sprawiedliwości, ocenia decyzję jako chorą i apeluje do samorządowców o "opamiętanie się".
- Widzę tutaj ogromne zacietrzewienie samorządów. Cierpnie mi skóra na myśl o kolejnym pomyśle samorządowców w dążeniu do skłócenia wszystkich - dodaje.
Według Grzegorza Sawickiego z Polskiego Stronnictwa Ludowego, to następny przykład braku komunikacji między stolicą regionu a podopolskimi gminami.
- Strony niepotrzebnie próbują wprowadzać siłowe rozwiązania, zamiast usiąść do stołu i przede wszystkich poszukać rozwiązań ustawowych. Jeżeli takie są, koniecznie zastosować je. Poza tym trzeba rozmawiać i negocjować, bo na tym konflikcie tracą przede wszystkim mieszkańcy – podkreśla.
Rajmund Miller z Platformy Obywatelskiej zwraca z kolei uwagę, że niepokoi ingerencja Rady Ministrów w samorządność.
- Dzisiaj mówimy o interesie Opola i Opolszczyzny, ale następną decyzją ktoś może przekonać panią premier o potrzebie utworzenia województwa częstochowskiego. Wtedy prezydent Opola może zostać zaskoczony odłączeniem powiatu oleskiego i też będą ku temu argumenty - mówi.
Michał Kardasz z ruchu Kukiz'15 podkreśla krzywdę mieszkańców wobec braku dobrej woli obu stron konfliktu.
- Wojna samorządów trwa w najlepsze i widzę niebezpieczną okoliczność, gdzie mieszkańcy motywowani przed chwilą do protestów przeciwko dużemu Opolu dostają nagle taką karę – ocenia.
Zdaniem Ryszarda Galli, posła Mniejszości Niemieckiej, brakuje uregulowań dotyczących współpracy obu stron.
- Jeśli mamy mówić o ochronie środowiska i zadbaniu, żeby ścieki nie trafiały do przydrożnych rowów, musimy pamiętać, że społeczeństwo powinno ponosić zbliżone koszty związane z tą sprawą – zaznacza.
Sławomir Kłosowski, europoseł Prawa i Sprawiedliwości, ocenia decyzję jako chorą i apeluje do samorządowców o "opamiętanie się".
- Widzę tutaj ogromne zacietrzewienie samorządów. Cierpnie mi skóra na myśl o kolejnym pomyśle samorządowców w dążeniu do skłócenia wszystkich - dodaje.
Według Grzegorza Sawickiego z Polskiego Stronnictwa Ludowego, to następny przykład braku komunikacji między stolicą regionu a podopolskimi gminami.
- Strony niepotrzebnie próbują wprowadzać siłowe rozwiązania, zamiast usiąść do stołu i przede wszystkich poszukać rozwiązań ustawowych. Jeżeli takie są, koniecznie zastosować je. Poza tym trzeba rozmawiać i negocjować, bo na tym konflikcie tracą przede wszystkim mieszkańcy – podkreśla.
Rajmund Miller z Platformy Obywatelskiej zwraca z kolei uwagę, że niepokoi ingerencja Rady Ministrów w samorządność.
- Dzisiaj mówimy o interesie Opola i Opolszczyzny, ale następną decyzją ktoś może przekonać panią premier o potrzebie utworzenia województwa częstochowskiego. Wtedy prezydent Opola może zostać zaskoczony odłączeniem powiatu oleskiego i też będą ku temu argumenty - mówi.
Michał Kardasz z ruchu Kukiz'15 podkreśla krzywdę mieszkańców wobec braku dobrej woli obu stron konfliktu.