Dziesięciu na jednego. Brutalne pobicie w Nysie. Jak skutecznie wykorzystać monitoring?
Banda kilkunastu chuliganów pobiła w nocy przechodnia. Do zdarzenia doszło w Nysie na ul. Prudnickiej, niedaleko tzw. stodoły, czyli dużego usługowca. Teren jest całodobowo monitorowany, zatem napaść obserwowali strażnicy miejscy, którzy zawiadomili policję. Akcja jednak okazała się nieskuteczna, a nyskie władze organizują w poniedziałek naradę między innymi w tej sprawie z kierownictwem nyskiej KPP.
- Policjanci przyjechali wprawdzie po trzech minutach, ale sprawców nie złapano. Tyle mogę powiedzieć - mówi komendant straży miejskiej Grzegorz Smoleń.
Operator monitoringu miejskiego zauważył, jak na ul. Prudnickiej ( gdzie od niedawna działa kolejna miejska kamera) do przechodnia, który spokojnie szedł chodnikiem, podbiegł mężczyzna, uderzył go w twarz i zaczął go bić. Wkrótce przybiegli inni napastnicy, było ich ponad 10. Wywlekli mężczyznę za "stodołę", jak powszechnie określa się duży piętrowy budynek ze sklepami i punktami usługowymi.
- Tam dokończyli „czynności”. To grupa, która często przebywa w tym rejonie, tam mieszkają i uzurpują sobie prawo do rządzenia w tej okolicy. Niezwłocznie zawiadomiliśmy policję, przyjechali po trzech minutach, o dalszy przebieg zdarzenia proszę pytać policję, nie będę komentował, jak wyglądała akcja – mówi komendant.
Rzecznik nyskiej policji nie chciał wypowiadać się w tej sprawie, powiedział Radiu Opole, że nie słyszał o takim zajściu. Z kolei wiceburmistrz Nysy Marek Rymarz po zobaczeniu nagrania z monitoringu ma wątpliwości co do dociekliwości funkcjonariuszy w ustalaniu sprawców.
- Być może jednak kamery nie pokazały wszystkiego, dlatego w poniedziałek spotykam się w tej i innych sprawach z komendantem powiatowym policji w Nysie - mówi Rymarz.
Wiceburmistrz dodaje, że nie chodzi o krytykowanie kogokolwiek, ale miasto wydaje olbrzymie pieniądze na miejski monitoring (ponad milion złotych) i dlatego trzeba wspólnie ze strażą i policją wypracować takie metody współdziałania, aby faktycznie służył schwytaniu sprawców czynów przestępczych możliwie na gorącym uczynku.
Operator monitoringu miejskiego zauważył, jak na ul. Prudnickiej ( gdzie od niedawna działa kolejna miejska kamera) do przechodnia, który spokojnie szedł chodnikiem, podbiegł mężczyzna, uderzył go w twarz i zaczął go bić. Wkrótce przybiegli inni napastnicy, było ich ponad 10. Wywlekli mężczyznę za "stodołę", jak powszechnie określa się duży piętrowy budynek ze sklepami i punktami usługowymi.
- Tam dokończyli „czynności”. To grupa, która często przebywa w tym rejonie, tam mieszkają i uzurpują sobie prawo do rządzenia w tej okolicy. Niezwłocznie zawiadomiliśmy policję, przyjechali po trzech minutach, o dalszy przebieg zdarzenia proszę pytać policję, nie będę komentował, jak wyglądała akcja – mówi komendant.
Rzecznik nyskiej policji nie chciał wypowiadać się w tej sprawie, powiedział Radiu Opole, że nie słyszał o takim zajściu. Z kolei wiceburmistrz Nysy Marek Rymarz po zobaczeniu nagrania z monitoringu ma wątpliwości co do dociekliwości funkcjonariuszy w ustalaniu sprawców.
- Być może jednak kamery nie pokazały wszystkiego, dlatego w poniedziałek spotykam się w tej i innych sprawach z komendantem powiatowym policji w Nysie - mówi Rymarz.
Wiceburmistrz dodaje, że nie chodzi o krytykowanie kogokolwiek, ale miasto wydaje olbrzymie pieniądze na miejski monitoring (ponad milion złotych) i dlatego trzeba wspólnie ze strażą i policją wypracować takie metody współdziałania, aby faktycznie służył schwytaniu sprawców czynów przestępczych możliwie na gorącym uczynku.