Może minister pomoże. Samorządowcy nie ustają w walce o nyski PAKS
Dziś rano pismo do ministra zdrowia, także do parlamentarzystów Opolszczyzny i umówione spotkanie z wojewodą - takie kolejne działania w obronie PAKS podejmuje nyskie starostwo wspólnie z innymi powiatami południowo-zachodniej Opolszczyzny. - Nie odpuszczamy, "naczyniówka" musi pozostać w Nysie dla dobra około 300 tysięcy potencjalnych pacjentów - argumentuje starosta Czesław Biłobran.
- Podpisałem pismo do ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła z prośbą o interwencję, także apeluję o wsparcie naszych parlamentarzystów. Niektórzy - jak m.in. posłanka Katarzyna Czochara, poseł Janusz Sanocki czy Rajmund Miller - już wyraźnie stanęli po naszej stronie. Rozpoczynamy kolejny etap starań o pozostawienie w Nysie „naczyniówki”, bo czas nagli – mówi Bilobran.
Starosta dodaje, że ma sojuszników, są starostowie ościennych powiatów, których mieszkańcy także korzystają z usług nyskiego oddziału Polsko–Amerykańskich Klinik Serca. Wspólnie pojadą do Opola na rozmowy w tej sprawie z wojewodą opolskim. Trudne natomiast są rozmowy z NFZ w Opolu.
- Każdy unika tematu, boi się podjąć decyzji, bo będzie tam zmiana na stanowisku dyrektora. Ale nie odpuścimy, mamy tak samo dobrą kadrę lekarską, jak ta w Opolu, a sprzęt w niektórych obszarach znacznie lepszy niż WCM. Dwie takie placówki w województwie to optymalny model – mówi Biłobran.
Przypominamy: nyski oddział chirurgii naczyniowej PAKS, decyzją zarządu klinik, ma zostać zlikwidowany ostatniego dnia października. Powodem są kłopoty finansowe – niski kontrakt z NFZ i nie wypłacone nadwykonania za 2015 rok rzędu ponad 11 mln zł. Zdaniem PAKS i nyskiego starostwa, roczny kontrakt powinien wynosić trzykrotność obecnego, czyli 3 mln 600 tys. zł. Wtedy byłby adekwatny do liczby przyjmowanych pacjentów.
Trwa też spór interpretacyjny, co oznaczają zabiegi ratujące życie, za które NFZ winien zapłacić niezależnie od wysokości kontraktu. Zdaniem opolskiego NFZ, ponad 11 mln zł nadwykonań wskazuje, że nie każdy pacjent, któremu udzielono pomocy, był w stanie zagrożenia życia. Z kolei lekarze PAKS argumentują, że w tej dziedzinie medycyny definicja, iż pacjent może bez udzielenia pomocy umrzeć w ciągu trzech dni, nie może być stosowana. Nikt bowiem nie jest w stanie przewidzieć terminu wystąpienia skutków pozostawienia pacjenta bez ratunku.
Starosta dodaje, że ma sojuszników, są starostowie ościennych powiatów, których mieszkańcy także korzystają z usług nyskiego oddziału Polsko–Amerykańskich Klinik Serca. Wspólnie pojadą do Opola na rozmowy w tej sprawie z wojewodą opolskim. Trudne natomiast są rozmowy z NFZ w Opolu.
- Każdy unika tematu, boi się podjąć decyzji, bo będzie tam zmiana na stanowisku dyrektora. Ale nie odpuścimy, mamy tak samo dobrą kadrę lekarską, jak ta w Opolu, a sprzęt w niektórych obszarach znacznie lepszy niż WCM. Dwie takie placówki w województwie to optymalny model – mówi Biłobran.
Przypominamy: nyski oddział chirurgii naczyniowej PAKS, decyzją zarządu klinik, ma zostać zlikwidowany ostatniego dnia października. Powodem są kłopoty finansowe – niski kontrakt z NFZ i nie wypłacone nadwykonania za 2015 rok rzędu ponad 11 mln zł. Zdaniem PAKS i nyskiego starostwa, roczny kontrakt powinien wynosić trzykrotność obecnego, czyli 3 mln 600 tys. zł. Wtedy byłby adekwatny do liczby przyjmowanych pacjentów.
Trwa też spór interpretacyjny, co oznaczają zabiegi ratujące życie, za które NFZ winien zapłacić niezależnie od wysokości kontraktu. Zdaniem opolskiego NFZ, ponad 11 mln zł nadwykonań wskazuje, że nie każdy pacjent, któremu udzielono pomocy, był w stanie zagrożenia życia. Z kolei lekarze PAKS argumentują, że w tej dziedzinie medycyny definicja, iż pacjent może bez udzielenia pomocy umrzeć w ciągu trzech dni, nie może być stosowana. Nikt bowiem nie jest w stanie przewidzieć terminu wystąpienia skutków pozostawienia pacjenta bez ratunku.