Wicemarszałek Rakoczy: Nie rozumiem kontestacji senatora Peczkisa
- Dożynki wojewódzkie były bardzo udane, tysiące ludzi z uśmiechem świętowało szczęśliwe zbiory, ale wszystko można zohydzić - tymi słowami wicemarszałek regionu Stanisław Rakoczy odniósł się do zarzutów senatora Grzegorza Peczkisa. Parlamentarzysta w porannej rozmowie "W cztery oczy" powiedział, że podczas uroczystości dożynkowych w Ujeździe nie dopuszczono go do wystąpienia.
- Wszyscy wiedzą, że jestem prezesem PSL i zabierałem głos, natomiast jeżeli pan senator twierdzi, że zabierali głos wyłącznie przedstawiciele PO i Mniejszości Niemieckiej to jak skomentuje fakt, że dwukrotnie głos zabierał wojewoda opolski, a nie przypuszczam, żeby był związany z Platformą bądź z mniejszością? - pyta wicemarszałek.
Jak mówi Rakoczy, nie był świadkiem reakcji senatora na odmowę przemówienia, ale została ona zauważona za kulisami imprezy.
- Z tego co słyszałem z trybuny na dożynkach listów do uczestników dożynek wpłynęło bardzo dużo, chyba kilkanaście, żaden nie był czytany, nawet list prezydenta Dudy, tylko marszałek Buła cytował fragmenty tych listów, które zostały skierowane. Słyszałem, że pan senator chciał czytać jakiś list - dodaje.
Wicemarszałek Rakoczy tłumaczy, że barwny dożynkowy korowód przeciągnął się w czasie, a dodatkowe przemówienia jeszcze opóźniłyby zaplanowane kolejne części obchodów.
Jak mówi Rakoczy, nie był świadkiem reakcji senatora na odmowę przemówienia, ale została ona zauważona za kulisami imprezy.
- Z tego co słyszałem z trybuny na dożynkach listów do uczestników dożynek wpłynęło bardzo dużo, chyba kilkanaście, żaden nie był czytany, nawet list prezydenta Dudy, tylko marszałek Buła cytował fragmenty tych listów, które zostały skierowane. Słyszałem, że pan senator chciał czytać jakiś list - dodaje.
Wicemarszałek Rakoczy tłumaczy, że barwny dożynkowy korowód przeciągnął się w czasie, a dodatkowe przemówienia jeszcze opóźniłyby zaplanowane kolejne części obchodów.