Rodzina nade wszystko. Nyski piknik na rzecz rodzin zastępczych [ZDJĘCIA]
W malowniczym parku ojców werbistów w Nysie bawiły się całe rodziny - zarówno te zastępcze, jak i mieszkańcy, którzy być może zdecydują się na taką pomoc dzieciom. Na pomysł zorganizowania takiej imprezy wpadło Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. Celem jest pozyskanie kolejnych rodzin zastępczych.
Małżeństwo - Aurelia i Stanisław wychowują pięcioro dzieci - jedno adoptowane i czwórkę jako rodzina zastępcza.
- Nie mamy własnych dzieci, zatem najpierw adoptowaliśmy chłopczyka. Kiedy podrósł, chciał mieć brata. Skończyło się na dodatkowej czwórce, bo nie mieliśmy serca rozdzielać rodzeństwa - mówi Stanisław.
Małżonkowie nie twierdzą, że jest łatwo przy piątce dzieci. Pani Aurelia musiała zrezygnować z pracy. - Jest i przytulanie, ale też obowiązki i rozdział zadań. Pewne zasady muszą obowiązywać także dla ich dobra. Przyda im się to w dorosłym życiu. Ale nigdy nie żałowałam tej decyzji i tu, na pikniku, zachęcam innych do rodzicielstwa zastępczego.
Dyrektor PCPR Irena Kłakowicz ma nadzieję, że poprzez takie integracyjne imprezy wzrośnie zainteresowanie rodzicielstwem zastępczym. Mamy 110 takich rodzin, to stanowczo za mało. Ludzie się boją obowiązków i odpowiedzialności, są także niedoinformowani – to główne przyczyny zahamowań. Robimy, co możemy, pomagamy, prosimy, aby dzieci wychowywały się w rodzinach, a nie w placówkach opiekuńczych – mówi Kłakowicz.
- Nie mamy własnych dzieci, zatem najpierw adoptowaliśmy chłopczyka. Kiedy podrósł, chciał mieć brata. Skończyło się na dodatkowej czwórce, bo nie mieliśmy serca rozdzielać rodzeństwa - mówi Stanisław.
Małżonkowie nie twierdzą, że jest łatwo przy piątce dzieci. Pani Aurelia musiała zrezygnować z pracy. - Jest i przytulanie, ale też obowiązki i rozdział zadań. Pewne zasady muszą obowiązywać także dla ich dobra. Przyda im się to w dorosłym życiu. Ale nigdy nie żałowałam tej decyzji i tu, na pikniku, zachęcam innych do rodzicielstwa zastępczego.
Dyrektor PCPR Irena Kłakowicz ma nadzieję, że poprzez takie integracyjne imprezy wzrośnie zainteresowanie rodzicielstwem zastępczym. Mamy 110 takich rodzin, to stanowczo za mało. Ludzie się boją obowiązków i odpowiedzialności, są także niedoinformowani – to główne przyczyny zahamowań. Robimy, co możemy, pomagamy, prosimy, aby dzieci wychowywały się w rodzinach, a nie w placówkach opiekuńczych – mówi Kłakowicz.