Tragedia w Brzegu. Nie żyje 40-letnia matka i jedno z bliźniąt. Drugie przewieziono do WCM
Zmarła kobieta, która z ciążą bliźniaczą trafiła do Brzeskiego Centrum Medycznego. Do szpitala zgłosiła się wczoraj z jednym obumarłym wcześniej płodem. Była przygotowywana do porodu przez cesarskiej cięcie. Prokuratura wszczęła śledztwo pod kątem narażenia na utratę życia lub nieumyślnego spowodowania śmierci.
- Przed operacją zasłabła i natychmiast podjęto działania medyczne - mówi dyrektor BCM Krzysztof Konik. - Dzięki szybkiej decyzji lekarza ginekologa jedno dziecko udało się uratować. Zostało przewiezione na oddział intensywnej terapii noworodków Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu - dodaje.
Jak zaznacza dyrektor brzeskiego szpitala, schorzenie, na które cierpiała kobieta, było nieginekologiczne. Chirurdzy przystąpili do jej ratowania.
- Był to jednak przypadek nagły i nie do uratowania w każdym szpitalu - powiedział Radiu Opole dyrektor Konik.
W skrajnie ciężkim stanie po krytycznie głębokim i długotrwałym niedotlenieniu jest z kolei noworodek, który trafił z Brzegu do Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu.
- Jak mówi dr Wojciech Walas, ordynator oddziału intensywnej terapii dzieci i noworodków w opolskim WCM-ie, rokowania co do przeżycia noworodka są bardzo niepewne. Tym bardziej niepewne jest niestety rokowanie co do możliwości odległych następstw ewentualnych tego ciężkiego niedotlenienia - o ile uda się dziecko utrzymać przy życiu. Niedotlenienie było bardzo głębokie, bardzo ciężkie i długotrwałe. Natychmiast po podjętej prawidłowo i prawidłowo prowadzonej akcji reanimacyjnej na miejscu udało się przywrócić czynność serca dopiero po dłuższym czasie, co zawsze budzi bardzo poważne obawy co do możliwości przeżycia dziecka. Jeśli to się uda, to i do możliwości wystąpienia odległych następstw. Należy się ich obawiać.
Ze strony lekarzy i BCM zostało zrobione wszystko co, było możliwe pod względem medycznym - podkreśla Krzysztof Konik, dyrektor Brzeskiego Centrum Medycznego. Jak nieoficjalnie ustalił nasz reporter, pacjentka pochodziła z Dolnego Śląska i nie była prowadzona w Brzegu. Kobieta mogła mieć tętniaka, ale to informacje niepotwierdzone.
Do sprawy będziemy wracać na naszej antenie.
Jak zaznacza dyrektor brzeskiego szpitala, schorzenie, na które cierpiała kobieta, było nieginekologiczne. Chirurdzy przystąpili do jej ratowania.
- Był to jednak przypadek nagły i nie do uratowania w każdym szpitalu - powiedział Radiu Opole dyrektor Konik.
W skrajnie ciężkim stanie po krytycznie głębokim i długotrwałym niedotlenieniu jest z kolei noworodek, który trafił z Brzegu do Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu.
- Jak mówi dr Wojciech Walas, ordynator oddziału intensywnej terapii dzieci i noworodków w opolskim WCM-ie, rokowania co do przeżycia noworodka są bardzo niepewne. Tym bardziej niepewne jest niestety rokowanie co do możliwości odległych następstw ewentualnych tego ciężkiego niedotlenienia - o ile uda się dziecko utrzymać przy życiu. Niedotlenienie było bardzo głębokie, bardzo ciężkie i długotrwałe. Natychmiast po podjętej prawidłowo i prawidłowo prowadzonej akcji reanimacyjnej na miejscu udało się przywrócić czynność serca dopiero po dłuższym czasie, co zawsze budzi bardzo poważne obawy co do możliwości przeżycia dziecka. Jeśli to się uda, to i do możliwości wystąpienia odległych następstw. Należy się ich obawiać.
Ze strony lekarzy i BCM zostało zrobione wszystko co, było możliwe pod względem medycznym - podkreśla Krzysztof Konik, dyrektor Brzeskiego Centrum Medycznego. Jak nieoficjalnie ustalił nasz reporter, pacjentka pochodziła z Dolnego Śląska i nie była prowadzona w Brzegu. Kobieta mogła mieć tętniaka, ale to informacje niepotwierdzone.
Do sprawy będziemy wracać na naszej antenie.