Oddali hołd bestialsko pomordowanym rodakom. Uroczystości w Kędzierzynie-Koźlu
Kędzierzyn-Koźle upamiętnił Rzeź Wołyńską sprzed 73 lat. Najpierw odprawiono mszę świętą, a później uroczystości przeniosły się przed tablicę poświęconą ofiarom ludobójstwa, która wisi na ścianie Publicznego Gimnazjum nr 1.
W obchodach uczestniczyli kresowiacy, mieszkańcy, posłowie, senatorowie i lokalne władze. Ryszard Simków, który trafił do Kędzierzyna-Koźla ze Lwowa, uważa, że aby mówić o jakimkolwiek przebaczeniu, sprawcy powinni przyznać się do zbrodni, a później poprosić o wybaczenie. - To były straszne sceny - wspomina.
- Mordowano, wywieszano na słupach, a głowy ucinano siekierami. Ludzie byli paleni, a wisiały nawet dzieci. Wszystko robiono w bardzo brutalny sposób. Nikt nie wyobrażał sobie, że takie okrucieństwo może istnieć na świecie - mówi.
Grzegorz Peczkis, senator Prawa i Sprawiedliwości, przekonuje, że rządzący krajem w minionych latach nie mieli odwagi mówić otwarcie i wprost o prawdzie historycznej. - Dopiero teraz wskazujemy, jak było, nie bacząc na chwilowy konflikt interesów z Ukrainą - zaznacza.
- Do niedawna społeczeństwo polskie słyszało niewiele o tamtych mordach, bo informacje skutecznie filtrowano – nie było ich w mediach. O drugiej wojnie światowej kręci się dziesiątki filmów, o holokauście powstają setki filmów, natomiast o Wołyniu teraz jest kręcony pierwszy obraz. Nie ma możliwości dotarcia do odbiorcy konsumującego kulturę popularną w inny sposób – ocenia.
Szacuje się, że na Wołyniu i w Galicji Wschodniej zginęło od 100 do 160 tysięcy Polaków. Mordowano głównie dzieci, kobiety i osoby starsze, bo mężczyźni byli na froncie.
- Mordowano, wywieszano na słupach, a głowy ucinano siekierami. Ludzie byli paleni, a wisiały nawet dzieci. Wszystko robiono w bardzo brutalny sposób. Nikt nie wyobrażał sobie, że takie okrucieństwo może istnieć na świecie - mówi.
Grzegorz Peczkis, senator Prawa i Sprawiedliwości, przekonuje, że rządzący krajem w minionych latach nie mieli odwagi mówić otwarcie i wprost o prawdzie historycznej. - Dopiero teraz wskazujemy, jak było, nie bacząc na chwilowy konflikt interesów z Ukrainą - zaznacza.
- Do niedawna społeczeństwo polskie słyszało niewiele o tamtych mordach, bo informacje skutecznie filtrowano – nie było ich w mediach. O drugiej wojnie światowej kręci się dziesiątki filmów, o holokauście powstają setki filmów, natomiast o Wołyniu teraz jest kręcony pierwszy obraz. Nie ma możliwości dotarcia do odbiorcy konsumującego kulturę popularną w inny sposób – ocenia.
Szacuje się, że na Wołyniu i w Galicji Wschodniej zginęło od 100 do 160 tysięcy Polaków. Mordowano głównie dzieci, kobiety i osoby starsze, bo mężczyźni byli na froncie.