Wakacje nie dla wszystkich. Podopieczni MOW często nie mają dokąd pojechać
Ostatni dzwonek nie oznacza jeszcze wakacji dla podopiecznych Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Nysie. Wielu wychowanków nie dostaje bowiem zgody sądu na opuszczenie placówki i nie może nigdzie wyjechać.
- Jeśli w MOW zostają wychowankowie, tym samym i my nie mamy wolnego. Dla nas – pracowników i wychowawców - różnica jest tylko taka, że albo jest ciepło, albo są ferie zimowe, pracujemy i tak przez cały rok - mówi Marek Góralczyk - wicedyrektor Zespołu Placówek Specjalnych w Nysie.
Jak wyjaśnia Góralczyk, wychowankowie MOW są pod jurysdykcją sądu, zatem to sąd wydaje zgodę na opuszczenie placówki w czasie wakacji. Większość chłopców odwiedza wtedy rodziców, jednak są i tacy, którzy nie mają gdzie pojechać. Wtedy spędzają lipiec i sierpień w ośrodku.
Dodajmy, że nyski MOW ma pod opieką kilkudziesięciu chłopców z całej Polski. Tam nie tylko się uczą, także zdobywają zawód. Przed samym zakończeniem roku, kiedy w innych szkołach panowała już przedwakacyjna atmosfera, podopieczni MOW zdawali egzaminy praktyczne.
Jak wyjaśnia Góralczyk, wychowankowie MOW są pod jurysdykcją sądu, zatem to sąd wydaje zgodę na opuszczenie placówki w czasie wakacji. Większość chłopców odwiedza wtedy rodziców, jednak są i tacy, którzy nie mają gdzie pojechać. Wtedy spędzają lipiec i sierpień w ośrodku.
Dodajmy, że nyski MOW ma pod opieką kilkudziesięciu chłopców z całej Polski. Tam nie tylko się uczą, także zdobywają zawód. Przed samym zakończeniem roku, kiedy w innych szkołach panowała już przedwakacyjna atmosfera, podopieczni MOW zdawali egzaminy praktyczne.