Powiat namysłowski wciąż bez wicestarosty. Kontrowersyjne odroczenie obrad
Na wczorajszej sesji, zdaniem koalicji rządzącej, doszło do kuriozalnej sytuacji. Przewodniczący zakończył obrady po zaledwie kilku minutach stwierdzając, że brakuje quorum. Co ciekawe, radni koalicji rządzącej byli obecni na sali, opozycja wyszła na korytarz, a starosta Andrzej Michta wraz z członkami zarządu udał się na spotkanie, o które poprosił pilnie… burmistrz Namysłowa. A wszystko to przed wyborem wicestarosty.
Przewodniczący Rady Powiatu Sławomir Gradzik z SLD tłumaczy dziś, że na sali obrad nie było wystarczającej liczby radnych, dlatego postanowił sesję zakończyć.
- Na 17 radnych na sali obecnych było tylko 6. Nagle zrobiło się jakieś zamieszanie, a ja jestem od tego, aby pilnować porządku, statutu i prawa. Taką decyzję podjąłem, patrzę na listę obecności, patrzę na puste krzesła, dlatego tak się stało – mówi szef rady.
Zdaniem radnego Mariusza Jabłońskiego z PSL, wszystko zaczęło się od niespodziewanej wizyty burmistrza Namysłowa, który kilka minut przed sesją poprosił władze powiatu namysłowskiego o pilne spotkanie.
- Najpierw starosta Michta wyszedł i wrócił po kilku minutach. Poprosił przewodniczącego o kilka minut, zabrał członków zarządu i udał się na spotkanie. W tym czasie radni opozycji opuścili salę obrad, a Sławomir Gradzik wykorzystał ten moment, stwierdził, że nie ma quorum i zamknął sesję - opowiada Jabłoński.
Radni koalicji rządzącej mówią, że burmistrz Namysłowa wywodzący się z PO zrobił to celowo, by nie dokonano wyboru nowego wicestarosty. Julian Kruszyński broni się przed tymi zarzutami.
- Wiemy, że długo trwało spotkanie zarządu i starosta był zajęty. Myśmy wspólnie z moim zastępcą przyszli na sesję i próbowaliśmy nakłonić go do krótkiej rozmowy jeszcze przed sesją. Chcieliśmy po prostu porozmawiać, nie było w tym nic nadzwyczajnego – dodaje burmistrz Namysłowa.
Co ciekawe, na wczorajszej sesji miały być podejmowane decyzje o realizacji m.in. inwestycji drogowych. Obrady zostały odroczone do końca sierpnia, a zatem braknie czasu na ich wykonanie.
Ze starostą namysłowskim Andrzejem Michtą nie udało nam się dziś skontaktować.
Dodajmy, że radni od trzech miesięcy nie mogą dokonać wyboru nowego wicestarosty. Do sprawy będziemy wracać.
- Na 17 radnych na sali obecnych było tylko 6. Nagle zrobiło się jakieś zamieszanie, a ja jestem od tego, aby pilnować porządku, statutu i prawa. Taką decyzję podjąłem, patrzę na listę obecności, patrzę na puste krzesła, dlatego tak się stało – mówi szef rady.
Zdaniem radnego Mariusza Jabłońskiego z PSL, wszystko zaczęło się od niespodziewanej wizyty burmistrza Namysłowa, który kilka minut przed sesją poprosił władze powiatu namysłowskiego o pilne spotkanie.
- Najpierw starosta Michta wyszedł i wrócił po kilku minutach. Poprosił przewodniczącego o kilka minut, zabrał członków zarządu i udał się na spotkanie. W tym czasie radni opozycji opuścili salę obrad, a Sławomir Gradzik wykorzystał ten moment, stwierdził, że nie ma quorum i zamknął sesję - opowiada Jabłoński.
Radni koalicji rządzącej mówią, że burmistrz Namysłowa wywodzący się z PO zrobił to celowo, by nie dokonano wyboru nowego wicestarosty. Julian Kruszyński broni się przed tymi zarzutami.
- Wiemy, że długo trwało spotkanie zarządu i starosta był zajęty. Myśmy wspólnie z moim zastępcą przyszli na sesję i próbowaliśmy nakłonić go do krótkiej rozmowy jeszcze przed sesją. Chcieliśmy po prostu porozmawiać, nie było w tym nic nadzwyczajnego – dodaje burmistrz Namysłowa.
Co ciekawe, na wczorajszej sesji miały być podejmowane decyzje o realizacji m.in. inwestycji drogowych. Obrady zostały odroczone do końca sierpnia, a zatem braknie czasu na ich wykonanie.
Ze starostą namysłowskim Andrzejem Michtą nie udało nam się dziś skontaktować.
Dodajmy, że radni od trzech miesięcy nie mogą dokonać wyboru nowego wicestarosty. Do sprawy będziemy wracać.