"To główna marka Opola i regionu" Politycy zgodnie o Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej
Nie da się przecenić znaczenia, jakie opolski festiwal ma dla promocji Opola i Opolszczyzny. Do takiego zgodnego wniosku doszli politycy goszczący w trzecim dniu 53. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Niedzielnej Loży Radiowej.
Poseł Platformy Obywatelskiej Ryszard Wilczyński zwraca uwagę na wyjątkowy charakter opolskiego święta polskiej piosenki.
- Nie ulega wątpliwości, że festiwal daje Opolu nieprawdopodobną ekspozycję. Przez dwa dni a czasami trzy jesteśmy numerem jeden w Polce. Które miasto tej skali może się pochwalić taką sytuacją? Chyba żadne - mówi Wilczyński.
Zdaniem Grzegorza Zawiślaka z formacji Kukiz '15 festiwal to impreza, którą można promocyjnie wykorzystać jeszcze lepiej.
- Naprawdę Opole na tym dużo, dużo ugrało i dużo może jeszcze ugrać - mówi Zawiślak. - Bardzo ważne, żeby Opole bardziej zaangażowało się w otoczkę, zrobiło więcej szumu wokół imprezy.
Henryk Wróbel, wójt Dobrzenia Wielkiego reprezentujące Mniejszość Niemiecką, twierdzi, że na muzyce rozrywkowej się nie zna, ale zainteresowanie festiwalem mówi samo za siebie.
- Wymiernikiem jakości, jeśli tak można powiedzieć, jest zainteresowanie ludzi, widzów. To jest to, co powinno decydować o tym, jak ten festiwal wygląda - mówi samorządowiec. - Bo on jest przede wszystkim dla widzów i dla ludzi.
Poseł .Nowoczesnej Witold Zembaczyński jest zdania, że miasto może w negocjacjach z TVP uzyskać jeszcze więcej.
- Chciałbym, żeby Opole dążyło do tego, by stać się właścicielem marki, to jest bardzo istotne. Oczywiście cały czas powinno prowadzić również rozmowy z innymi telewizjami. Nie ma lepszej oferty, w tej chwili tak się wydaje, niż TVP, ale zawsze pozycję negocjacyjną, tak jest w biznesie, podnosi rozmowa z konkurencją - radzi Zembaczyński.
Z kolei europoseł Prawa i Sprawiedliwości Sławomir Kłosowski proponuje, by w jeszcze większym stopniu wykorzystać do promowania Opola festiwalowe gwiazdy. Apeluje przy tym - robiąc aluzję do sobotniej manifestacji przeciwników powiększenia Opola - by nie psuć wizerunku festiwalu.
- To jest nasza marka, od wielu, wielu lat. I oby taką marką pozostała, oby nikomu nie przyszło do głowy zniszczyć tej marki - twierdzi Kłosowski.
Przypomnijmy: dziś trzeci, ale nie ostatni, dziś festiwalu. W tym roku po raz pierwszy impreza ma cztery dni - jutro na scenie amfiteatru pojawia się zespoły alternatywne.
- Nie ulega wątpliwości, że festiwal daje Opolu nieprawdopodobną ekspozycję. Przez dwa dni a czasami trzy jesteśmy numerem jeden w Polce. Które miasto tej skali może się pochwalić taką sytuacją? Chyba żadne - mówi Wilczyński.
Zdaniem Grzegorza Zawiślaka z formacji Kukiz '15 festiwal to impreza, którą można promocyjnie wykorzystać jeszcze lepiej.
- Naprawdę Opole na tym dużo, dużo ugrało i dużo może jeszcze ugrać - mówi Zawiślak. - Bardzo ważne, żeby Opole bardziej zaangażowało się w otoczkę, zrobiło więcej szumu wokół imprezy.
Henryk Wróbel, wójt Dobrzenia Wielkiego reprezentujące Mniejszość Niemiecką, twierdzi, że na muzyce rozrywkowej się nie zna, ale zainteresowanie festiwalem mówi samo za siebie.
- Wymiernikiem jakości, jeśli tak można powiedzieć, jest zainteresowanie ludzi, widzów. To jest to, co powinno decydować o tym, jak ten festiwal wygląda - mówi samorządowiec. - Bo on jest przede wszystkim dla widzów i dla ludzi.
Poseł .Nowoczesnej Witold Zembaczyński jest zdania, że miasto może w negocjacjach z TVP uzyskać jeszcze więcej.
- Chciałbym, żeby Opole dążyło do tego, by stać się właścicielem marki, to jest bardzo istotne. Oczywiście cały czas powinno prowadzić również rozmowy z innymi telewizjami. Nie ma lepszej oferty, w tej chwili tak się wydaje, niż TVP, ale zawsze pozycję negocjacyjną, tak jest w biznesie, podnosi rozmowa z konkurencją - radzi Zembaczyński.
Z kolei europoseł Prawa i Sprawiedliwości Sławomir Kłosowski proponuje, by w jeszcze większym stopniu wykorzystać do promowania Opola festiwalowe gwiazdy. Apeluje przy tym - robiąc aluzję do sobotniej manifestacji przeciwników powiększenia Opola - by nie psuć wizerunku festiwalu.
- To jest nasza marka, od wielu, wielu lat. I oby taką marką pozostała, oby nikomu nie przyszło do głowy zniszczyć tej marki - twierdzi Kłosowski.
Przypomnijmy: dziś trzeci, ale nie ostatni, dziś festiwalu. W tym roku po raz pierwszy impreza ma cztery dni - jutro na scenie amfiteatru pojawia się zespoły alternatywne.