Zginął w tunezyjskich zamachach. Żona chciała odszkodowania, ale sąd był innego zdania
Ponad 800 tysięcy złotych od touroperatora domagała się wdowa po 31-letnim mieszkańcu Poznania, który zginął w zamachach terrorystycznych w Tunezji. Sąd nie tylko nie przyznał kobiecie odszkodowania, ale również nakazał zapłatę ponad 7 tysięcy złotych za zastępstwo procesowe.
Małżeństwo było w 2015 roku na wyciecze z opolskim biurem podróży. Kiedy przejeżdżali obok parlamentu w Tunisie, ich autokar został ostrzelany przez islamskich terrorystów. Mężczyzna został postrzelony w pierś, jego żonie nic się nie stało. Dzisiaj (24.05) Sąd Okręgowy w Opolu wydał wyrok w tej sprawie.
- Sąd w punkcie pierwszym powództwo oddala i w punkcie drugim zasądza od powódki na rzecz pozwanego kwotę 7215 złotych, tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego - mówiła sędzia Beata Hetmańczyk.
Uzasadnienie wyroku nie było jawne.
Będziemy apelować - mówi pełnomocnik kobiety, Jakub Brykczyński. - Nie mogę i nie chcę komentować decyzji sądu, ale na pewno złożymy wniosek o pisemne uzasadnienie, żeby rozważać kwestię apelacji - dodał Brykczyński.
Zdaniem drugiego z pełnomocników, Jakuba Zbierskiego, biuro podróży nie dopełniło swoich obowiązków. - W tamtym czasie MSZ i media informowały o tym, że w Tunezji jest zagrożenie atakiem. W naszej ocenie biuro powinno przekazać tę informację klientom, a takiej informacji nie było - dodaje Zbierski.
Pełnomocnik biura podróży, Andrzej Sieradzki, zaznaczył w trakcie poprzedniej rozprawy, że touroperator nie poczuwa się do odpowiedzialności.
Proces w Sądzie Okręgowym w Opolu toczył się za zamkniętymi drzwiami.
- Sąd w punkcie pierwszym powództwo oddala i w punkcie drugim zasądza od powódki na rzecz pozwanego kwotę 7215 złotych, tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego - mówiła sędzia Beata Hetmańczyk.
Uzasadnienie wyroku nie było jawne.
Będziemy apelować - mówi pełnomocnik kobiety, Jakub Brykczyński. - Nie mogę i nie chcę komentować decyzji sądu, ale na pewno złożymy wniosek o pisemne uzasadnienie, żeby rozważać kwestię apelacji - dodał Brykczyński.
Zdaniem drugiego z pełnomocników, Jakuba Zbierskiego, biuro podróży nie dopełniło swoich obowiązków. - W tamtym czasie MSZ i media informowały o tym, że w Tunezji jest zagrożenie atakiem. W naszej ocenie biuro powinno przekazać tę informację klientom, a takiej informacji nie było - dodaje Zbierski.
Pełnomocnik biura podróży, Andrzej Sieradzki, zaznaczył w trakcie poprzedniej rozprawy, że touroperator nie poczuwa się do odpowiedzialności.
Proces w Sądzie Okręgowym w Opolu toczył się za zamkniętymi drzwiami.