Chcieli mieszkać na wsi w spokoju i ciszy, a mają drogę przelotową. Między innymi z powodu nawigacji
Nawigacje samochodowe jedną z przyczyn bardzo wzmożonego ruchu na ulicy Szkolnej w Mechnicach w gminie Dąbrowa. Urządzenia wskazują często tę trasę w kierunku od Niemodlina do Opola, zamiast proponować jazdę DK 46 lub wojewódzką 435. Problem w tym, że ulica Szkolna jest wąska i nie ma chodników, więc bywa tam niebezpiecznie.
Mieszkańcy domagają się zmiany oznakowania, przywrócenia drugiego progu zwalniającego i całkowitego zakazu przejazdu dla samochodów dostawczych oraz ciężarowych.
- Czujemy się oszukani przez władze gminy - mówi Ewa Makowiecka-Granatowska, wspominając, że 20 lat temu przeprowadzała się na cichą i spokojną wieś.
- Przeraża nas, że często spotykamy ludzi, którzy nie wiedzą, skąd wzięli się tutaj. Wpisali w nawigację najkrótszą drogę między Opolem a Niemodlinem i nagle okazuje się, że jadą ulicą Szkolną. Mieszka nam się tutaj gorzej niż przy ruchliwych ulicach miasta Opola - dodaje.
Artur Ciechociński przekonuje, że wójt Marek Leja nie zareagował na kilkukrotne apele w sprawie ograniczenia ruchu.
- Prosimy, żeby nie zmieniać statusu tej drogi z wewnętrznej na publiczną - dodaje. - Nawet próba rozmowy z wójtem nie wyjaśniła problemu, bo on stawia sprawę, jak gdyby nie dotyczyła go ta sytuacja – uważa, że skoro jest jak jest, tak być powinno. Taką ma wizję, ale trzeba mierzyć swoje życie i tematy tak samo, jak problemy ludzi żyjących obok – zwraca uwagę.
Wójt zdaje sobie sprawę z dużego natężenia ruchu na wąskiej uliczce. Tłumaczy przy tym, że droga musi mieć status publicznej.
- Musi otrzymać status drogi publicznej gminnej, bo inaczej zamkną nam przejazd kolejowy. Jest mnóstwo osób atakujących mnie i zwracających uwagę, żebym przypilnował tej sprawy i nie zgodził się na zamknięcie przejazdu, bo odetniemy jedną część wsi od drugiej. Sytuacja mieszkańców z obu stron ulicy byłaby bardzo trudna - ocenia.
Wójt deklaruje chęć rozmów i możliwość przywrócenia drugiego progu zwalniającego. - Być może zrobimy zebranie wiejskie, żeby wysłuchać racji obu stron - dodaje.
- Czujemy się oszukani przez władze gminy - mówi Ewa Makowiecka-Granatowska, wspominając, że 20 lat temu przeprowadzała się na cichą i spokojną wieś.
- Przeraża nas, że często spotykamy ludzi, którzy nie wiedzą, skąd wzięli się tutaj. Wpisali w nawigację najkrótszą drogę między Opolem a Niemodlinem i nagle okazuje się, że jadą ulicą Szkolną. Mieszka nam się tutaj gorzej niż przy ruchliwych ulicach miasta Opola - dodaje.
Artur Ciechociński przekonuje, że wójt Marek Leja nie zareagował na kilkukrotne apele w sprawie ograniczenia ruchu.
- Prosimy, żeby nie zmieniać statusu tej drogi z wewnętrznej na publiczną - dodaje. - Nawet próba rozmowy z wójtem nie wyjaśniła problemu, bo on stawia sprawę, jak gdyby nie dotyczyła go ta sytuacja – uważa, że skoro jest jak jest, tak być powinno. Taką ma wizję, ale trzeba mierzyć swoje życie i tematy tak samo, jak problemy ludzi żyjących obok – zwraca uwagę.
Wójt zdaje sobie sprawę z dużego natężenia ruchu na wąskiej uliczce. Tłumaczy przy tym, że droga musi mieć status publicznej.
- Musi otrzymać status drogi publicznej gminnej, bo inaczej zamkną nam przejazd kolejowy. Jest mnóstwo osób atakujących mnie i zwracających uwagę, żebym przypilnował tej sprawy i nie zgodził się na zamknięcie przejazdu, bo odetniemy jedną część wsi od drugiej. Sytuacja mieszkańców z obu stron ulicy byłaby bardzo trudna - ocenia.
Wójt deklaruje chęć rozmów i możliwość przywrócenia drugiego progu zwalniającego. - Być może zrobimy zebranie wiejskie, żeby wysłuchać racji obu stron - dodaje.