Kolejna wpadka prudnickiego magistratu. Ta sprawa też trafi do sądu administracyjnego?
Błąd planistyczny spowodowany przez gminę Prudnik skomplikował zakup ziemi. Z interwencją w tej sprawie zwrócił się do nas rolnik z Szybowic. Chce on nabyć blisko pięć hektarów działki rolnej, która znajduje się w gminie Głuchołazy. Problem w tym, że grunt ten swoim planem zagospodarowania przestrzennego objęła leżąca po sąsiedzku gmina Prudnik.
- Jestem odsyłany od jednego urzędu do drugiego – skarży się zdeterminowany rolnik. – Faktycznie teren ten powinien być objęty planem zagospodarowania przestrzennego gminy Głuchołazy, a nie gminy Prudnik. Ani jedni, ani drudzy nie sprawdzili, czy jest prawidłowo sporządzony. Bałagan to jest główny powód tego, że nie mogę otrzymać dokumentu, bez którego notariusz nie sporządzi aktu notarialnego. Dlatego nie kupiłem tego gruntu, gdy funkcjonowała jeszcze „stara” ustawa o obrocie ziemią, a teraz dochodzą jeszcze inne problemy.
- Nie mieliśmy wiedzy na ten temat, iż mamy taki problem, że sąsiednia gmina jakąś część naszego terenu objęła swoją uchwałą – mówi wiceburmistrz Głuchołaz Roman Sambor. – Jak z tego wybrnąć? Albo sąsiedzi uchylają swoją uchwałę, albo osoba, która ma interes prawny, czyli ten zainteresowany, występuje do sądu administracyjnego o uchylenie uchwały dotyczącej planu zagospodarowania przestrzennego.
Marek Radom, sekretarz gminy Prudnik tłumaczy, że w jego urzędzie nie jest znana sprawa rolnika z Szybowic. Potwierdza natomiast, że jest błąd w planie przestrzennego zagospodarowania. Jego korekta będzie przeprowadzona w uzgodnieniu z władzami Głuchołaz, co musi potrwać. To nie pierwsza taka pomyłka prudnickich urzędników. Z planem przestrzennego zagospodarowania miasta wjechali oni na teren sąsiedniej gminy Lubrza. Ten istotny błąd planistyczny skorygował niedawno Wojewódzki Sąd Administracyjny w Opolu.
- Nie mieliśmy wiedzy na ten temat, iż mamy taki problem, że sąsiednia gmina jakąś część naszego terenu objęła swoją uchwałą – mówi wiceburmistrz Głuchołaz Roman Sambor. – Jak z tego wybrnąć? Albo sąsiedzi uchylają swoją uchwałę, albo osoba, która ma interes prawny, czyli ten zainteresowany, występuje do sądu administracyjnego o uchylenie uchwały dotyczącej planu zagospodarowania przestrzennego.
Marek Radom, sekretarz gminy Prudnik tłumaczy, że w jego urzędzie nie jest znana sprawa rolnika z Szybowic. Potwierdza natomiast, że jest błąd w planie przestrzennego zagospodarowania. Jego korekta będzie przeprowadzona w uzgodnieniu z władzami Głuchołaz, co musi potrwać. To nie pierwsza taka pomyłka prudnickich urzędników. Z planem przestrzennego zagospodarowania miasta wjechali oni na teren sąsiedniej gminy Lubrza. Ten istotny błąd planistyczny skorygował niedawno Wojewódzki Sąd Administracyjny w Opolu.