Nawet godzinę stoją w korku kierowcy, jadący od strony Opola i Wrocławia, aby dostać się w okolice nyskiego śródmieścia, lub przeciąć miasto tranzytem, jadąc w kierunku Kłodzka, czy Gliwic.

Na pewno przyczyną jest brak obwodnicy, bo korki, to nyska codzienność.
Natomiast wczoraj, a także dzisiaj na krajówce, na wysokości ulicy Ujejskiego, pracują drogowcy, którzy postanowili łatać dziury w godzinach szczytu. Powoduje to paraliż komunikacyjny miasta.

Marceli Grzejszczak - nowy kierownik Zarządu Dróg Krajowych w Nysie, obwinia za ten stan rzeczy wykonawcę robót, który - jak mówi - prowadził je wbrew ustaleniom, w czasie największego ruchu.
Dzisiaj ma być lepiej, bo obiecano przerwać prace przed godz.15.00, jednak jest to mało prawdopodobne, bowiem już stoją korki na obu mostach – Bema i Kościuszki. Kilometr dalej trwa budowa obwodnicy, co dodatkowo utrudnia przejazd, bowiem jest tam ograniczenie prędkości i tzw. wąskie gardło.