Obrona Terytorialna Kraju będzie walczyła z zielonymi ludzikami czy opozycją? Opolscy politycy o planach MON
Czym będzie Obrona Terytorialna Kraju tworzona przez ministra Antoniego Macierewicza? - Wsparciem dla wojska - przekonywali w Niedzielnej Loży Radiowej (24.04.2016) zwolennicy tego pomysłu. - Batem na przeciwników politycznych - twierdzili z kolei politycy opozycji.
Wielkim przeciwnikiem planów resortu obrony jest poseł .Nowoczesnej Witold Zembaczyński.
- Trzeba inwestować w polską armię, sytuacja, gdy będziemy łudzić Polaków, że jakaś grupka paramilitarna pod wpływem rządu i ministerstwa obrony narodowej i samego pana ministra obroni nas przed żołnierzami skądkolwiek, jest trochę mało odpowiedzialna, bo tak nie będzie. Gdy słyszymy retorykę rządu, jesteśmy jako opozycja zaniepokojeni - mówi Zembaczyński.
Ostrożniejszy w ocenach jest Szymon Ogłaza z Platformy Obywatelskiej. Uważa taką formacje za potrzebną, ma jednak wątpliwości.
- Nie spodziewam się takiej oto sytuacji - przynajmniej mam taką nadzieję, może jestem zbyt niepoprawnym optymistą - że jakieś grupa kiboli, którzy mają kłopoty z prawem, zostanie wyposażona w broń i będzie hasać po ulicach - mówi Ogłaza. - Mimo wszystko czegoś takiego się nie spodziewam, natomiast samo to, że jest to komunikowane przez ministra Antoniego Macierewicza, we mnie budzi jednak niepokój.
Europoseł Prawa i Sprawiedliwości Sławomir Kłosowski uważa te zastrzeżenia za bzdurne.
- Żyjemy w niespokojnych czasach wojny hybrydowej i zielonych ludzików - ostrzega. - I wówczas przeciwko takim zielonym ludzikom - nie wiadomo jakiego pochodzenia i jakiej armii - tego typu formacje jak Obrona Terytorialna Kraju są najlepszym takim wstępem do zainicjowania pewnego oporu. Nie mówię walki zbrojnej, bo od tego jest armia - precyzuje.
Z kolei Andrzej Butra z PSL uważa pomysł ministra Macierewicza za poroniony.
- To jest jedna wielka bzdura, dać ludziom broń, żeby strzelali do siebie, to jest niebezpieczeństwo - przekonuje.
Spore kontrowersje wywołał za to Paweł Grabowski, poseł ruchu Kukiz '15, który stwierdził, że kibiców nie tylko nie należy się bać, ale wręcz należy z nich skorzystać w pierwszej kolejności.
- Ci najostrzejsi kibole nie są ludźmi, którzy pójdą za jakąkolwiek partią polityczną - przekonuje. - To są ludzie, którzy są gotowi oddać zdrowie i życie za Polskę.
Roman Kolek z Mniejszości Niemieckiej przestrzegał z kolei, by te z założenia patriotyczne formacje nie przekształciły się, jak to nieraz w historii bywało, w grupy nacjonalistyczne.
- Trzeba inwestować w polską armię, sytuacja, gdy będziemy łudzić Polaków, że jakaś grupka paramilitarna pod wpływem rządu i ministerstwa obrony narodowej i samego pana ministra obroni nas przed żołnierzami skądkolwiek, jest trochę mało odpowiedzialna, bo tak nie będzie. Gdy słyszymy retorykę rządu, jesteśmy jako opozycja zaniepokojeni - mówi Zembaczyński.
Ostrożniejszy w ocenach jest Szymon Ogłaza z Platformy Obywatelskiej. Uważa taką formacje za potrzebną, ma jednak wątpliwości.
- Nie spodziewam się takiej oto sytuacji - przynajmniej mam taką nadzieję, może jestem zbyt niepoprawnym optymistą - że jakieś grupa kiboli, którzy mają kłopoty z prawem, zostanie wyposażona w broń i będzie hasać po ulicach - mówi Ogłaza. - Mimo wszystko czegoś takiego się nie spodziewam, natomiast samo to, że jest to komunikowane przez ministra Antoniego Macierewicza, we mnie budzi jednak niepokój.
Europoseł Prawa i Sprawiedliwości Sławomir Kłosowski uważa te zastrzeżenia za bzdurne.
- Żyjemy w niespokojnych czasach wojny hybrydowej i zielonych ludzików - ostrzega. - I wówczas przeciwko takim zielonym ludzikom - nie wiadomo jakiego pochodzenia i jakiej armii - tego typu formacje jak Obrona Terytorialna Kraju są najlepszym takim wstępem do zainicjowania pewnego oporu. Nie mówię walki zbrojnej, bo od tego jest armia - precyzuje.
Z kolei Andrzej Butra z PSL uważa pomysł ministra Macierewicza za poroniony.
- To jest jedna wielka bzdura, dać ludziom broń, żeby strzelali do siebie, to jest niebezpieczeństwo - przekonuje.
Spore kontrowersje wywołał za to Paweł Grabowski, poseł ruchu Kukiz '15, który stwierdził, że kibiców nie tylko nie należy się bać, ale wręcz należy z nich skorzystać w pierwszej kolejności.
- Ci najostrzejsi kibole nie są ludźmi, którzy pójdą za jakąkolwiek partią polityczną - przekonuje. - To są ludzie, którzy są gotowi oddać zdrowie i życie za Polskę.
Roman Kolek z Mniejszości Niemieckiej przestrzegał z kolei, by te z założenia patriotyczne formacje nie przekształciły się, jak to nieraz w historii bywało, w grupy nacjonalistyczne.