Pobicie na nyskim targowisku. Policja ustala okoliczności zajścia
Na nyskim targowisku doszło do ataku na mężczyznę handlującego starociami, którego mieli się dopuścić kupcy - cudzoziemcy. Wszystko wskazuje na to, że tłem sporu był brak miejsc handlowych, bowiem przy dużym ruchu płyta boczna stadionu nie mieści wszystkich chętnych. Z zajścia został nakręcony amatorski film, który przeanalizuje policja.
Nyskim targowiskiem zarządza spółka gminna - Nyski Zarząd Nieruchomości. Jej prezes Bogdan Wyczałkowski powiedział Radiu Opole, że doszło do „brzydkiego incydentu” na płycie bocznej stadionu, przekształconej na plac handlowy.
- Z amatorskiego nagrania i relacji świadków wynika, że mężczyzna, który handlował starociami został pobity przez tzw. Bułgarów. Na szczęście nic groźnego mu się nie stało, ale przeraża sam fakt, że na naszym targowisku doszło do takiego aktu agresji – mówi Wyczałkowski.
Dodaje, że dzień wcześniej odbyła się narada władz miasta, radnych i kupców, na której spisano porozumienie o zasadach handlu w tym miejscu. Chodziło o decyzję burmistrza, iż płyta boczna musi pomieścić także handlujących starociami, którzy dotychczas okupowali drogi ewakuacyjne wokół stadionu.
- Porozumieliśmy się, tym bardziej nie rozumiem, dlaczego tak się stało – mówi Wyczałkowski.
Rzecznik prasowy nyskiej KPP asp. Rafał Wandzel potwierdza, że zdarzenie miało miejsce i jest analizowane.
- Zaczęło się od słownej utarczki pomiędzy kupcami, potem najprawdopodobniej przerodziła się w rękoczyny. Dokładnie analizujemy to zajście. Prowadzimy czynności w kierunku art.158 kodeksu karnego, czyli pobicia. Za taki czyn grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności - mówi rzecznik nyskiej policji.
Przypomnijmy, spór o handel w Nysie trwa od kilku miesięcy. Rozpoczął się po tym, gdy rada miejska wprowadziła zaporową stawkę 50 zł za metr kwadratowy dla osób prowadzących handel obwoźny poza targowiskiem. Wówczas tzw. targ bułgarski i handlujący starociami musieli opuścić dotychczasowy plac przy drodze krajowej i decyzją władz miasta zajęli płytę boczną stadionu STALI. nasiliły się konflikty, okazało się bowiem, że targującym jest za ciasno, a płyta nie została utwardzona.
Po ostatnim zdarzeniu władze Nysy zwołują dziś (14.04) po południu kolejne już spotkanie z kupcami.
- Z amatorskiego nagrania i relacji świadków wynika, że mężczyzna, który handlował starociami został pobity przez tzw. Bułgarów. Na szczęście nic groźnego mu się nie stało, ale przeraża sam fakt, że na naszym targowisku doszło do takiego aktu agresji – mówi Wyczałkowski.
Dodaje, że dzień wcześniej odbyła się narada władz miasta, radnych i kupców, na której spisano porozumienie o zasadach handlu w tym miejscu. Chodziło o decyzję burmistrza, iż płyta boczna musi pomieścić także handlujących starociami, którzy dotychczas okupowali drogi ewakuacyjne wokół stadionu.
- Porozumieliśmy się, tym bardziej nie rozumiem, dlaczego tak się stało – mówi Wyczałkowski.
Rzecznik prasowy nyskiej KPP asp. Rafał Wandzel potwierdza, że zdarzenie miało miejsce i jest analizowane.
- Zaczęło się od słownej utarczki pomiędzy kupcami, potem najprawdopodobniej przerodziła się w rękoczyny. Dokładnie analizujemy to zajście. Prowadzimy czynności w kierunku art.158 kodeksu karnego, czyli pobicia. Za taki czyn grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności - mówi rzecznik nyskiej policji.
Przypomnijmy, spór o handel w Nysie trwa od kilku miesięcy. Rozpoczął się po tym, gdy rada miejska wprowadziła zaporową stawkę 50 zł za metr kwadratowy dla osób prowadzących handel obwoźny poza targowiskiem. Wówczas tzw. targ bułgarski i handlujący starociami musieli opuścić dotychczasowy plac przy drodze krajowej i decyzją władz miasta zajęli płytę boczną stadionu STALI. nasiliły się konflikty, okazało się bowiem, że targującym jest za ciasno, a płyta nie została utwardzona.
Po ostatnim zdarzeniu władze Nysy zwołują dziś (14.04) po południu kolejne już spotkanie z kupcami.