Dzieci nam się zdążyły urodzić, a władze nie spełniły obietnic - skarżą się mieszkańcy ul. Mariackiej w Nysie
Minęły miesiące, przybyło nam nawet dzieci, a obietnice nyskich władz wciąż są bez pokrycia - skarżą się mieszkańcy jednego z podwórek przy ul. Mariackiej, którzy odwiedzili magistrat. Burmistrz obiecał im rozwiązać problem do listopada ubiegłego roku. Nic się nie zmieniło.
- Dalej jest niebezpiecznie, codziennie odbywa się rozładunek towarów do pobliskiego sklepu, nie ma jak wyjść z wózkiem na podwórko - mówią Jolanta Szuba i Akara Budny. Narzekają na hałas, drgania budynków, ale najbardziej na paraliż podwórka, które stało się niemal wewnętrzną ulicą.
Mieszkańcy założyli monitoring, nagrywają też sytuacje zagrażające ich bezpieczeństwu.
- Proszę zobaczyć, idę z wózkiem i niemal jestem „popychana” przez samochód, któremu spieszno wyjechać z podwórka. W dodatku kierowca rzuca pod moim adresem obraźliwe słowa - mówi młoda mama Akara Budny.
- Nie ma mowy, aby nawet większe dzieci same się bawiły – dodaje Jolanta Szuba.
Burmistrz Kordian Kolbiarz przyznaje, że pochopnie złożył obietnicę rozwiązania problemu do listopada ubiegłego roku.
- Nie zdawałem sobie sprawy z bezsensowności i mnogości różnorodnych przepisów – drogowych, własnościowych i innych, które trzeba „pokonać”, aby podjąć działania zgodne nie tylko z wolą mieszkańców, ale i z prawem – mówi Radiu Opole. Dodaje, że podwórko musi być bezpieczne tym bardziej, że mieszka przy tej ulicy dużo dzieci. Daje sobie jeszcze kilka miesięcy na załatwienie tej sprawy.
Mieszkańcy założyli monitoring, nagrywają też sytuacje zagrażające ich bezpieczeństwu.
- Proszę zobaczyć, idę z wózkiem i niemal jestem „popychana” przez samochód, któremu spieszno wyjechać z podwórka. W dodatku kierowca rzuca pod moim adresem obraźliwe słowa - mówi młoda mama Akara Budny.
- Nie ma mowy, aby nawet większe dzieci same się bawiły – dodaje Jolanta Szuba.
Burmistrz Kordian Kolbiarz przyznaje, że pochopnie złożył obietnicę rozwiązania problemu do listopada ubiegłego roku.
- Nie zdawałem sobie sprawy z bezsensowności i mnogości różnorodnych przepisów – drogowych, własnościowych i innych, które trzeba „pokonać”, aby podjąć działania zgodne nie tylko z wolą mieszkańców, ale i z prawem – mówi Radiu Opole. Dodaje, że podwórko musi być bezpieczne tym bardziej, że mieszka przy tej ulicy dużo dzieci. Daje sobie jeszcze kilka miesięcy na załatwienie tej sprawy.