ARiMR, czyli rolnicza agencja pod specjalnym nadzorem
Zamki, szyfry, zamknięte pomieszczenia, wszystko tajne łamane przez poufne - nie jest łatwo dostać się do pracownika nyskiego oddziału Agencji Rozwoju i Modernizacji Rolnictwa. Niektórzy rolnicy są zdziwieni, inni rozumieją, że to instytucja, która musi działać zgodnie z unijnymi wytycznymi.
- Faktycznie, sporo u nas obostrzeń, ale regulują to przepisy, ponieważ jesteśmy instytucją płatniczą. Taki jest wymóg, aby uzyskać stosowny certyfikat - mówi kierownik nyskiej ARiMR Jarosław Nosal.
Dodaje, ze podobnie jest we wszystkich oddziałach agencji, gdzie rolnicy nie mogą swobodnie wchodzić do biur. Obowiązuje tam tzw. strefa zamknięta.
- Co wcale nie oznacza, że nie jesteśmy gościnni i otwarci na petentów. Jest w holu kancelaria, która obsługuje wszystkich zainteresowanych, kieruje do merytorycznego pracownika, prowadzi książkę zapisów osób załatwiających sprawy – mówi Nosal.
Nyski oddział ARiMR mieści się od niedawna w skrzydle tamtejszego magistratu. Są to pomieszczenia po byłej WKU.
Dodaje, ze podobnie jest we wszystkich oddziałach agencji, gdzie rolnicy nie mogą swobodnie wchodzić do biur. Obowiązuje tam tzw. strefa zamknięta.
- Co wcale nie oznacza, że nie jesteśmy gościnni i otwarci na petentów. Jest w holu kancelaria, która obsługuje wszystkich zainteresowanych, kieruje do merytorycznego pracownika, prowadzi książkę zapisów osób załatwiających sprawy – mówi Nosal.
Nyski oddział ARiMR mieści się od niedawna w skrzydle tamtejszego magistratu. Są to pomieszczenia po byłej WKU.