Nyscy lekarze krytykują pracę noclegowni. Kierownictwo odpiera zarzuty
Nyska noclegownia, jeszcze do niedawna chwalona, teraz jest ostro krytykowana przez lekarzy i dyrekcję tamtejszego szpitala. Panuje wręcz opinia, że to oddział ratunkowy "robi" za noclegownię, bowiem nagminnie są tam kierowani bezdomni tylko dlatego, że są bezdomnymi. Potem koczują w szpitalu, ponieważ – jak mówią – nie stać ich na 25 zł za dobę w noclegowni.
Sprawę zgłosił oficjalnie dyrekcji ZOZ ordynator oddziału ratunkowego dr Kazimierz Błoński, wystosowując krytyczne pismo. Informuje w nim, że jest to obecnie największy problem jego oddziału. Podaje przykład sprzed kilku dni, kiedy to karetka odwożąca bezdomnego czekała pół godziny w nocy przed zamkniętymi drzwiami noclegowni. W końcu interweniowała policja.
Ordynator twierdzi, że to nie jedyny przypadek. Nagminne jest kierowanie bezdomnych na badania – zdaniem lekarza – bez uzasadnienia.
- Chyba po to, aby wykonać niezbędne zabiegi higieniczne, powoli przejmujemy obowiązki noclegowni – mówi Radiu Opole dyrektor ZOZ dr Norbert Krajczy.
Lekarze dowiedzieli się od bezdomnych, że nie chcą oni iść do noclegowni, bo ich nie stać, ponieważ trzeba tam rzekomo płacić 25 zł za dobę, więc usiłują spędzać noc na szpitalnych korytarzach.
Dr Kazimierz Błoński podważa także argument, iż noclegownia może przyjmować tylko trzeźwych.
- Chyba nie rozumieją sensu takiej opieki i zagrożenia. To bezdomny po piwie ma zamarznąć w środku nocy pod drzwiami noclegowni? Przede wszystkim mają ratować życie człowieka, a nie opowiadać na naradach w ramach „Akcji Zima” o resocjalizacji i przywracaniu do społeczeństwa. To jest już sprawa wtórna, najpierw człowiek musi przeżyć – mówi lekarz.
Podkreśla też, że przez kilkanaście lat, kiedy szefową placówki była Teresa Zarzycka, współpraca układała się bardzo dobrze, nie było takich problemów jak teraz, gdy noclegownię prowadzi spółdzielnia „Parasol”.
Marzena Głogowska – Szukszto – prezes Spółdzielni Socjalnej „Parasol” odpiera zarzuty. Zapewnia, że stawka 25 zł za dobę pobytu faktycznie obowiązuje, ale dotyczy wyłącznie bezdomnych, którzy mają dochody. Zgodnie z regulaminem wprowadzonym przez gminę i innymi przepisami, można im zabrać do 70% np. z renty.
- Niektórzy tam mieszkają, śpią, korzystają ze wszystkich mediów, jedzą pełnowartościowe posiłki. Nigdy się nie zdarzyło, żebyśmy pobierali pieniądze od osób bez zasiłków, czy innych stałych dochodów. Także w czasie mrozów przyjmujemy ich do noclegowni, nawet jeśli nie są trzeźwi, choć jest to niezgodne z przepisami – mówi prezes.
Z kolei kierownik noclegowni Andrzej Murza twierdzi, że zawsze któryś z bezdomnych na sygnał dzwonka otworzy drzwi w nocy. Od lutego – dla usprawnienia pracy – ma zostać zatrudnionych w tym celu kilka osób z robót publicznych. Obiekt jest też monitorowany, zatem można sprawdzać zapisy z kamer.
W związku z interwencją odbyła się narada w tej sprawie, zarzuty są wyjaśniane.
Obecnie w noclegowni przebywa 27 osób. Podczas minionych zim nocowało tam nawet ponad 60.
Ordynator twierdzi, że to nie jedyny przypadek. Nagminne jest kierowanie bezdomnych na badania – zdaniem lekarza – bez uzasadnienia.
- Chyba po to, aby wykonać niezbędne zabiegi higieniczne, powoli przejmujemy obowiązki noclegowni – mówi Radiu Opole dyrektor ZOZ dr Norbert Krajczy.
Lekarze dowiedzieli się od bezdomnych, że nie chcą oni iść do noclegowni, bo ich nie stać, ponieważ trzeba tam rzekomo płacić 25 zł za dobę, więc usiłują spędzać noc na szpitalnych korytarzach.
Dr Kazimierz Błoński podważa także argument, iż noclegownia może przyjmować tylko trzeźwych.
- Chyba nie rozumieją sensu takiej opieki i zagrożenia. To bezdomny po piwie ma zamarznąć w środku nocy pod drzwiami noclegowni? Przede wszystkim mają ratować życie człowieka, a nie opowiadać na naradach w ramach „Akcji Zima” o resocjalizacji i przywracaniu do społeczeństwa. To jest już sprawa wtórna, najpierw człowiek musi przeżyć – mówi lekarz.
Podkreśla też, że przez kilkanaście lat, kiedy szefową placówki była Teresa Zarzycka, współpraca układała się bardzo dobrze, nie było takich problemów jak teraz, gdy noclegownię prowadzi spółdzielnia „Parasol”.
Marzena Głogowska – Szukszto – prezes Spółdzielni Socjalnej „Parasol” odpiera zarzuty. Zapewnia, że stawka 25 zł za dobę pobytu faktycznie obowiązuje, ale dotyczy wyłącznie bezdomnych, którzy mają dochody. Zgodnie z regulaminem wprowadzonym przez gminę i innymi przepisami, można im zabrać do 70% np. z renty.
- Niektórzy tam mieszkają, śpią, korzystają ze wszystkich mediów, jedzą pełnowartościowe posiłki. Nigdy się nie zdarzyło, żebyśmy pobierali pieniądze od osób bez zasiłków, czy innych stałych dochodów. Także w czasie mrozów przyjmujemy ich do noclegowni, nawet jeśli nie są trzeźwi, choć jest to niezgodne z przepisami – mówi prezes.
Z kolei kierownik noclegowni Andrzej Murza twierdzi, że zawsze któryś z bezdomnych na sygnał dzwonka otworzy drzwi w nocy. Od lutego – dla usprawnienia pracy – ma zostać zatrudnionych w tym celu kilka osób z robót publicznych. Obiekt jest też monitorowany, zatem można sprawdzać zapisy z kamer.
W związku z interwencją odbyła się narada w tej sprawie, zarzuty są wyjaśniane.
Obecnie w noclegowni przebywa 27 osób. Podczas minionych zim nocowało tam nawet ponad 60.