Aleja lipowa, która jest zabytkiem przyrody, będzie nas kosztować 10 mln złotych?
W sądzie zaskarżone zostanie postanowienie Komendy Miejskiej Policji w Opolu. Po rozpoznaniu zawiadomienia wójta Lubrzy, policja odmówiła wszczęcia dochodzenia. Chodzi o rzekome nadużycie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków przez Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Opolu. Według wójta, blokuje on zniesienie pomnika przyrody z Alei Lipowej w Lubrzy. Jest ona fragmentem trasy wojewódzkiej nr 414. Zarządca tej drogi chce ją zmodernizować, co jednak wymaga wycięcia po jednej stronie jezdni rosnących tam lip. Nie wyraża na to zgody dyrekcja ochrony środowiska. Skutkiem tego ma być budowa równoległej drogi, co zwiększy koszty o blisko 10 mln złotych.
- Jest to działanie na szkodę Skarbu Państwa – uważa wójt Lubrzy Mariusz Kozaczek. – KM Policji w Opolu zajmowała się tym na zlecenie prokuratury. Odmówili wszczęcia dochodzenia, bo niby nic się wielkiego nie stało. To jest bulwersujące, że nie ma żadnej sensownej analizy, aby w tym temacie coś wyjaśnić.
Policja stwierdziła, że nie sposób przyjąć, iż RDOŚ nadużył udzielonych mu uprawnień lub nie dopełnił ciążącego na nim obowiązku. Dotyczy to odmowy wydania zezwolenia na wycięcie wszystkich drzew Alei Lipowej, gdyż stanowią one siedlisko chronionego gatunku chrząszcza.
- Ten szkodnik powoduje stopniowe wymieranie lip, a łamiąc się drzewa te zagrażają bezpieczeństwu kierowców – argumentuje wójt Lubrzy. – RDOŚ stoi na stanowisku, że tam jest jeszcze trochę dobrych drzew. Paradoks polega na tym, że aleja i szkodnik są pod ochroną. Nie ma zabiegów pielęgnacyjnych, czyli nie można chronić alei przed chrząszczem, bo nie można zwalczać chrząszcza.
Zdaniem wójta Kozaczka niezrozumiałe jest to, że drzewo, które spróchniej i przewróci się nadal jest pomnikiem przyrody. - Zarząd Dróg Wojewódzkich robi przetargi na specjalistyczne firmy, które te drzewa usuwają. Firma rozcina taką lipę, a jeżeli w środku są larwy chrząszczy to wyciąga je i przenosi na najbliższe drzewo.
Jak wynik z dokumentów, takie są zalecenia służb ochrony środowiska. O możliwości popełnienia przestępstwa wójt Lubrzy zawiadomił też Najwyższą Izbę Kontroli. Instytucja ta poinformowała go, że zapoznaje się z tą sprawą.
Policja stwierdziła, że nie sposób przyjąć, iż RDOŚ nadużył udzielonych mu uprawnień lub nie dopełnił ciążącego na nim obowiązku. Dotyczy to odmowy wydania zezwolenia na wycięcie wszystkich drzew Alei Lipowej, gdyż stanowią one siedlisko chronionego gatunku chrząszcza.
- Ten szkodnik powoduje stopniowe wymieranie lip, a łamiąc się drzewa te zagrażają bezpieczeństwu kierowców – argumentuje wójt Lubrzy. – RDOŚ stoi na stanowisku, że tam jest jeszcze trochę dobrych drzew. Paradoks polega na tym, że aleja i szkodnik są pod ochroną. Nie ma zabiegów pielęgnacyjnych, czyli nie można chronić alei przed chrząszczem, bo nie można zwalczać chrząszcza.
Zdaniem wójta Kozaczka niezrozumiałe jest to, że drzewo, które spróchniej i przewróci się nadal jest pomnikiem przyrody. - Zarząd Dróg Wojewódzkich robi przetargi na specjalistyczne firmy, które te drzewa usuwają. Firma rozcina taką lipę, a jeżeli w środku są larwy chrząszczy to wyciąga je i przenosi na najbliższe drzewo.
Jak wynik z dokumentów, takie są zalecenia służb ochrony środowiska. O możliwości popełnienia przestępstwa wójt Lubrzy zawiadomił też Najwyższą Izbę Kontroli. Instytucja ta poinformowała go, że zapoznaje się z tą sprawą.