W Pokoju zabraknie siedmiolatków. Pierwsze klasy zagrożone?
Gmina z niepokojem patrzy na demografię. Według urzędniczych statystyk, nie ma szans na otwarcie pierwszych klas w tamtejszych dwóch placówkach. Nie wiadomo, jaka przyszłość czeka nauczycieli, a samorząd będzie musiał wydać dodatkowe pieniądze. Jeśli nie uda się otworzyć oddziału z pierwszoklasistami, gmina zatrudni na własny koszt asystentów dla nauczycieli, by ci mogli pracować z kilkoma siedmiolatkami.
Pokój, podobnie jak większość mniejszych gmin w regionie będzie mieć problem z otwarciem choć jednej pierwszej klasy. W Domaradzu, gdzie mieści się podstawówka na razie jest jeden potencjalny siedmiolatek, a w Pokoju troje. Okazuje się, że wszystko w rękach rodziców sześcioletnich – mówi wójt Barbara Zając.
- Dopiero w marcu okaże się, ilu tych sześciolatków pójdzie do pierwszej klasy. Jeżeli zdarzy się tak, że nie będzie chętnych, a będzie mieć jedno dziecko w Domaradzu i trójkę w Pokoju, to będziemy zmuszeni połączyć je z drugą klasą – tłumaczy Zając.
A to z kolei oznacza, że trzeba będzie zatrudnić asystenta nauczyciela, który będzie pracować z siedmiolatkami. Gmina musi to zrobić na własny koszt. Marcowy nabór do podstawówek pokaże, jak duża jest skala tego problemu.
- Dopiero w marcu okaże się, ilu tych sześciolatków pójdzie do pierwszej klasy. Jeżeli zdarzy się tak, że nie będzie chętnych, a będzie mieć jedno dziecko w Domaradzu i trójkę w Pokoju, to będziemy zmuszeni połączyć je z drugą klasą – tłumaczy Zając.
A to z kolei oznacza, że trzeba będzie zatrudnić asystenta nauczyciela, który będzie pracować z siedmiolatkami. Gmina musi to zrobić na własny koszt. Marcowy nabór do podstawówek pokaże, jak duża jest skala tego problemu.