Nysa. Policja szuka winnych spłoszenia konia. Ofiara wypadku przeszła operację
Dziewczynka, która poważnie ucierpiała we wczorajszym zdarzeniu podczas Orszaku Trzech Króli w Nysie, jest już po operacji i w stanie dobrym. Jak informowaliśmy, o mały włos nie doszło do tragedii pod bazyliką, gdzie spłoszył się koń. Policja zwracała się za naszym pośrednictwem o pomoc w ustaleniu osoby, która odpaliła petardę. Teraz nie jest to do końca jednoznaczne.
Jak powiedział Radiu Opole asp. Rafał Wandzel z nyskiej KPP, od rana są przesłuchiwani świadkowie tego zdarzenia. Być może konia spłoszył huk petardy (co wczoraj uznano za pewnik), ale obecnie nie wyklucza się, że mogło to być np. sprzężenie w nagłośnieniu imprezy albo inny nieoczekiwany hałas lub bodziec. Bada się każdą ewentualność.
Teren przed bazyliką jest monitorowany, co zapewne pomoże w ustaleniach. Faktem jest, że spłoszony koń z jednej z podnyskich stadnin, który miał uatrakcyjnić Orszak Trzech Króli, przewrócił dwie osoby, w tym właściciela i szarżował ulicą Wrocławską, gdzie został zatrzymany. Najbardziej jednak ucierpiała 4-letnia dziewczynka (córka lekarza z nyskiego SOR), która po badaniach w Nysie została przewieziona na obserwację do opolskiego WCM, na oddział chirurgii dziecięcej.
- Przed północą miała operację jamy brzusznej, jej stan jest dobry – powiedział nam dyrektor nyskiego ZOZ dr Norbert Krajczy.
Teren przed bazyliką jest monitorowany, co zapewne pomoże w ustaleniach. Faktem jest, że spłoszony koń z jednej z podnyskich stadnin, który miał uatrakcyjnić Orszak Trzech Króli, przewrócił dwie osoby, w tym właściciela i szarżował ulicą Wrocławską, gdzie został zatrzymany. Najbardziej jednak ucierpiała 4-letnia dziewczynka (córka lekarza z nyskiego SOR), która po badaniach w Nysie została przewieziona na obserwację do opolskiego WCM, na oddział chirurgii dziecięcej.
- Przed północą miała operację jamy brzusznej, jej stan jest dobry – powiedział nam dyrektor nyskiego ZOZ dr Norbert Krajczy.