Boże Narodzenie w strzeleckim więzieniu. "Brakuje rodziny i atmosfery"
Choinki, świąteczna muzyka, opłatek i symboliczne poczęstunki – wierzący osadzeni ze strzeleckiego więzienia starają się jak najlepiej obchodzić Boże Narodzenie za kratami.
Choć pozostają zamknięci często przez kilkanaście już lat, dobrze pamiętają, jak wygląda gwiazdka po drugiej stronie murów. Zapytaliśmy o podejście do świąt w strzeleckim zakładzie karnym numer 2.
- Osoby przesiadujące w więzieniu krótki okres nie mogą porównać tego czasu z więźniami osadzonymi od bardzo dawna. Wtedy mówimy o pewnej codzienności, a święta są kultywowane jedynie przez pamiętających. Tutaj mamy do czynienia z różnymi wyznaniami - bywa, że trzej więźniowie z jednej celi wyznają trzy różne religie. Wtedy obchodzę wigilię sam - w sercu - ewentualnie mogę przejść do innej celi, gdzie przebywają wierzący - mówi jeden z mężczyzn skazanych na 25 lat więzienia.
Osadzeni przyznają jednocześnie, że za murami nie da się stworzyć prawdziwie świątecznego klimatu. – Najbardziej brakuje rodziny – podkreśla drugi skazany, przebywający za kratami od 2000 roku.
- Bardzo tęsknię za świętami spędzanymi z dziećmi. Dla mnie to jest najgorszy ból, bo za każdym razem córka pyta z tęsknotą i błaganiem wręcz w głosie, kiedy wreszcie spędzę z nią Boże Narodzenie. Nie możemy być z dziećmi, mimo że one bardzo tego chcą. Byłem już 16 razy na przepustce, ale na święta jeszcze nie mogę pojechać - mówi.
Kilka grup wyznaniowych włączyło się aktywnie w organizację świątecznych spotkań w strzeleckiej „dwójce”.
- Osoby przesiadujące w więzieniu krótki okres nie mogą porównać tego czasu z więźniami osadzonymi od bardzo dawna. Wtedy mówimy o pewnej codzienności, a święta są kultywowane jedynie przez pamiętających. Tutaj mamy do czynienia z różnymi wyznaniami - bywa, że trzej więźniowie z jednej celi wyznają trzy różne religie. Wtedy obchodzę wigilię sam - w sercu - ewentualnie mogę przejść do innej celi, gdzie przebywają wierzący - mówi jeden z mężczyzn skazanych na 25 lat więzienia.
Osadzeni przyznają jednocześnie, że za murami nie da się stworzyć prawdziwie świątecznego klimatu. – Najbardziej brakuje rodziny – podkreśla drugi skazany, przebywający za kratami od 2000 roku.
- Bardzo tęsknię za świętami spędzanymi z dziećmi. Dla mnie to jest najgorszy ból, bo za każdym razem córka pyta z tęsknotą i błaganiem wręcz w głosie, kiedy wreszcie spędzę z nią Boże Narodzenie. Nie możemy być z dziećmi, mimo że one bardzo tego chcą. Byłem już 16 razy na przepustce, ale na święta jeszcze nie mogę pojechać - mówi.
Kilka grup wyznaniowych włączyło się aktywnie w organizację świątecznych spotkań w strzeleckiej „dwójce”.