Noclegownia w święta pustoszeje. Część bezdomnych zapraszanych jest na wigilię
Nie wszyscy bezdomni przebywający w opolskiej noclegowni przy ulicy Popiełuszki we własnym gronie spędzą wieczór wigilijny. Jak podkreśla terapeuta Marek Kowalski, to miejsce pustoszeje jednak w trakcie świąt.
- Większość osób będących zarówno w noclegowni jak i ośrodku readaptacji zapraszanych jest przez znajomych bądź rodziny. Dodam, że alkohol nie zawsze jest przyczyną bezdomności - mówi Kowalski.
- Mam na koncie dwanaście lat pracy przy osobach bezdomnych i mógłbym wymienić kilkadziesiąt osób, które przez niepowodzenie życiowe, nieporozumienie, lekkomyślność, zbyt duże zaufanie stają się bezdomni – dodaje Kowalski.
Część osób straciło nie tylko dach nad głową, ale również więź z rodzinami.
Krzysztof mieszkający w noclegowni od dwóch lat, opowiada, że ma dzieci, te jednak wyjechały za granicę
- Miałem od nich ofertę, żeby do nich przyjechać, ale wolę zostać tutaj. Mimo, że jestem tutaj od kilku lat, to pierwszy raz spędzam święta w noclegowni. Wcześniej w tym czasie przeważnie byłem w szpitalu – mówi Krzysztof, który w wypadku stracił nogi.
Dodajmy, że w grudniu z noclegowni korzystało około 60 osób, na święta pozostało 30 z nich.
- Mam na koncie dwanaście lat pracy przy osobach bezdomnych i mógłbym wymienić kilkadziesiąt osób, które przez niepowodzenie życiowe, nieporozumienie, lekkomyślność, zbyt duże zaufanie stają się bezdomni – dodaje Kowalski.
Część osób straciło nie tylko dach nad głową, ale również więź z rodzinami.
Krzysztof mieszkający w noclegowni od dwóch lat, opowiada, że ma dzieci, te jednak wyjechały za granicę
- Miałem od nich ofertę, żeby do nich przyjechać, ale wolę zostać tutaj. Mimo, że jestem tutaj od kilku lat, to pierwszy raz spędzam święta w noclegowni. Wcześniej w tym czasie przeważnie byłem w szpitalu – mówi Krzysztof, który w wypadku stracił nogi.
Dodajmy, że w grudniu z noclegowni korzystało około 60 osób, na święta pozostało 30 z nich.