Spór o lądowisko LPR. Zgrzyt między strażakami a burmistrzem Brzegu?
W połowie października na oficjalnej stronie internetowej Lotniczego Pogotowia Ratunkowego pojawiła się informacja o utworzeniu gminnego lądowiska. Powstało ono na placu tamtejszej jednostki straży pożarnej. Z dokumentów wyczytać można m.in., jaki powinien być kierunek startu, najniższa podstawa chmur, można również poznać topografię całego terenu. Władze Brzegu o lądowisku poinformowały LPR, który wpisał je na swoją listę. Co ciekawe, strażacy o całej sprawie dowiedzieli się kilka tygodni później, gdy mieli przyjąć helikopter, który postanowił wylądować u nich na placu.
Burmistrz Brzegu Jerzy Wrębiak tłumaczy, że lądowisko powstało ze względu na dogodne warunki dla pilotów, jak również dogodne warunki dla zespołu ratownictwa medycznego. Z placu strażaków do szpitala karetka jedzie kilka minut.
- Wskazanie tego terenu wynikało z odległości do naszej miejskiej lecznicy. Plac również jest bezpieczny dla takiej maszyny. Sama dbałość o to miejsce jest sprawą drugorzędną, bo przecież na każdym obiekcie administrator musi dbać o czystość i estetykę. Poza tym strażacy dbają o ten teren, więc nie mają więcej obowiązków – tłumaczy Wrębiak.
Innego zdania są brzescy strażacy. Utrzymanie tego terenu, koszenie trawy czy odśnieżanie lądowiska absorbuje samych druhów, bo to oni muszą teren dla śmigłowca przygotować. Miasto po wytyczeniu lądowiska nie będzie partycypować w kosztach. Dariusz Kulawinek, rzecznik brzeskiej komendy PSP, dodaje, że strażacy stracili właśnie plac do ćwiczeń.
- Problem tkwi w tym, że jest to miejsce wyznaczone zbyt pochopnie dlatego, że my tam ćwiczymy. To jest nasz plac i my tam organizujemy m.in. powiatowe zawody pożarnicze. Jeżeli będzie taka sytuacja, że LPR będzie musiał wylądować, to piloci nie posadzą maszyny na placu, bo nie zdążymy uprzątnąć miejsca. Poza tym musimy przecież gdzieś szkolić nasze umiejętności w gaszeniu pożarów lub cięciu wraków pojazdów i ten teren był właśnie do tego przeznaczony – tłumaczy na koniec Kulawinek.
Do sprawy wracamy w jutrzejszej Loży Radiowej.
- Wskazanie tego terenu wynikało z odległości do naszej miejskiej lecznicy. Plac również jest bezpieczny dla takiej maszyny. Sama dbałość o to miejsce jest sprawą drugorzędną, bo przecież na każdym obiekcie administrator musi dbać o czystość i estetykę. Poza tym strażacy dbają o ten teren, więc nie mają więcej obowiązków – tłumaczy Wrębiak.
Innego zdania są brzescy strażacy. Utrzymanie tego terenu, koszenie trawy czy odśnieżanie lądowiska absorbuje samych druhów, bo to oni muszą teren dla śmigłowca przygotować. Miasto po wytyczeniu lądowiska nie będzie partycypować w kosztach. Dariusz Kulawinek, rzecznik brzeskiej komendy PSP, dodaje, że strażacy stracili właśnie plac do ćwiczeń.
- Problem tkwi w tym, że jest to miejsce wyznaczone zbyt pochopnie dlatego, że my tam ćwiczymy. To jest nasz plac i my tam organizujemy m.in. powiatowe zawody pożarnicze. Jeżeli będzie taka sytuacja, że LPR będzie musiał wylądować, to piloci nie posadzą maszyny na placu, bo nie zdążymy uprzątnąć miejsca. Poza tym musimy przecież gdzieś szkolić nasze umiejętności w gaszeniu pożarów lub cięciu wraków pojazdów i ten teren był właśnie do tego przeznaczony – tłumaczy na koniec Kulawinek.
Do sprawy wracamy w jutrzejszej Loży Radiowej.