Las to nie obora. Dokarmianie dzikich zwierząt tylko przy siarczystych mrozach
- Nie dokarmiajmy dzikich zwierząt zimą. Chyba, że nadejdą trzaskające mrozy – apeluje nadleśniczy Nadleśnictwa Prudnik Stanisław Jurecki. W taki sposób krzywdzi się zwierzęta, dochodzi bowiem do niepotrzebnej ingerencji człowieka w prawa przyrody.
- Zwierzęta dziko żyjące nie mogą mieć warunków, jak te udomowione, mieszkające w oborze, które dostają siano i zboże do żłobu. Wyrządza im się krzywdę – mówi nadleśniczy Stanisław Jurecki. Powołuje się na naukowe badania w tym zakresie, a także własne, wieloletnie doświadczenie zawodowe.
Zwierzę dzikie musi mieć instynkt wyszukiwania pożywienia, aby przeżyć zimę. Człowiek powinien mu pomagać tylko w sytuacjach ekstremalnych. - Nawet wówczas chodzi wyłącznie o uzupełnianie pożywienia, a nie o karmienie. To jest różnica.
Leśnicy z Nadleśnictwa Prudnik mają już przygotowaną suchą karmę na zwierząt. Zapasy czekają jednak na srogą zimę.
Zwierzę dzikie musi mieć instynkt wyszukiwania pożywienia, aby przeżyć zimę. Człowiek powinien mu pomagać tylko w sytuacjach ekstremalnych. - Nawet wówczas chodzi wyłącznie o uzupełnianie pożywienia, a nie o karmienie. To jest różnica.
Leśnicy z Nadleśnictwa Prudnik mają już przygotowaną suchą karmę na zwierząt. Zapasy czekają jednak na srogą zimę.