Kultura wyborcza coraz wyższa. Komitety sprawnie radzą sobie z usuwaniem plakatów
Jutro (24.11) mija termin usunięcia plakatów i banerów kandydatów w wyborach parlamentarnych. Jeżeli komitety nie zrobią tego w okresie 30 dni od daty głosowania, naruszają prawo, a konsekwencje ponosi pełnomocnik wyborczy danego komitetu.
- Obok obciążenia kosztami usunięcia plakatów takie zachowanie zagrożone jest karą grzywny - mówi Joanna Maksymowicz z opolskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego.
- W przypadku nieusunięcia tych plakatów i haseł wyborczych w przewidzianym w ustawie terminie, wójt, burmistrz bądź prezydent postanawia o usunięciu tych plakatów, haseł wyborczych, kosztami zostają wtedy obciążone te komitety, które ze swojego obowiązku nie wywiązały się w terminie ustawowym. Takie zachowanie jest również zagrożone karą grzywny wynikającą z kodeksu wykroczeń i wynoszącą do 5 tysięcy złotych – mówi Maksymowicz.
Politycy zarzekają się, że radzą sobie z uprzątnięciem wyborczych reklam.
- Sprawę plakatowania zleciłem prywatnej firmie, mam z nią podpisaną odpowiednią umowę, w której jest również termin, do którego powinny zostać one usunięte. Uważam, że ze sprawą plakatów nie mam problemów – mówi Stanisław Rakoczy z PSL.
- Wyjątkowo mało miałem tzw. outdooru. Nie mam z tym większego problemu. Uważam, że przepisy to regulujące są właściwe. Te banery i reklamy powinny znikać z przestrzeni publicznej – dodaje Ryszard Wilczyński, poseł Platformy Obywatelskiej.
- Nie miałem żadnych banerów, a plakaty wisiały jedynie na słupach ogłoszeniowych – mówi Antoni Duda, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
- Najważniejsza jest logistyka i umiejętność zaplanowania trasy uprzątnięcia po wyborach – dodaje poseł Witold Zembaczyński z Nowoczesnej.
Komitety wyborcze ponoszą również odpowiedzialność w przypadku wynajęcia bilbordów.
Zastępca komendanta straży miejskiej w Opolu Krzysztof Maślak przyznaje, że kultura wyborcza w ostatnich latach znacząco się poprawiła.
- Obecnie kultura wyborcza zrobiła niesamowity postęp. Na dziś w Opolu jest kilkanaście plakatów. Informujemy komitety wyborcze gdzie one się znajdują. Kiedy Strażnicy Miejscy zauważają plakaty w rowach sami je wyrzucają do kosza – dodaje Maślak.
Witold Zembaczyński przekonuje, że drewniane konstrukcje czy pilśniowe płyty z pewnością jeszcze się kiedyś przydadzą i będzie można je wykorzystać.
- W przypadku nieusunięcia tych plakatów i haseł wyborczych w przewidzianym w ustawie terminie, wójt, burmistrz bądź prezydent postanawia o usunięciu tych plakatów, haseł wyborczych, kosztami zostają wtedy obciążone te komitety, które ze swojego obowiązku nie wywiązały się w terminie ustawowym. Takie zachowanie jest również zagrożone karą grzywny wynikającą z kodeksu wykroczeń i wynoszącą do 5 tysięcy złotych – mówi Maksymowicz.
Politycy zarzekają się, że radzą sobie z uprzątnięciem wyborczych reklam.
- Sprawę plakatowania zleciłem prywatnej firmie, mam z nią podpisaną odpowiednią umowę, w której jest również termin, do którego powinny zostać one usunięte. Uważam, że ze sprawą plakatów nie mam problemów – mówi Stanisław Rakoczy z PSL.
- Wyjątkowo mało miałem tzw. outdooru. Nie mam z tym większego problemu. Uważam, że przepisy to regulujące są właściwe. Te banery i reklamy powinny znikać z przestrzeni publicznej – dodaje Ryszard Wilczyński, poseł Platformy Obywatelskiej.
- Nie miałem żadnych banerów, a plakaty wisiały jedynie na słupach ogłoszeniowych – mówi Antoni Duda, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
- Najważniejsza jest logistyka i umiejętność zaplanowania trasy uprzątnięcia po wyborach – dodaje poseł Witold Zembaczyński z Nowoczesnej.
Komitety wyborcze ponoszą również odpowiedzialność w przypadku wynajęcia bilbordów.
Zastępca komendanta straży miejskiej w Opolu Krzysztof Maślak przyznaje, że kultura wyborcza w ostatnich latach znacząco się poprawiła.
- Obecnie kultura wyborcza zrobiła niesamowity postęp. Na dziś w Opolu jest kilkanaście plakatów. Informujemy komitety wyborcze gdzie one się znajdują. Kiedy Strażnicy Miejscy zauważają plakaty w rowach sami je wyrzucają do kosza – dodaje Maślak.
Witold Zembaczyński przekonuje, że drewniane konstrukcje czy pilśniowe płyty z pewnością jeszcze się kiedyś przydadzą i będzie można je wykorzystać.