Dyrektor WCM-u straci stanowisko? Zarząd regionu twierdzi, że powodem nie jest śmierć 2 latka
Zarząd województwa opolskiego złożył wniosek o odwołanie ze stanowiska dyrektora WCM Marka Piskozuba. Powodem jest utrata zaufania do kierującego od lat największym szpitalem w regionie.
Rada społeczna WCM-u wniosek rozpatrzy na jutrzejszym (20.11) posiedzeniu.
Wicemarszałek Roman Kolek, zaznacza, że utrata zaufania nie jest związana ze śmiercią 2-latka, bo tę sprawę bada prokuratura.
Zarząd wysłuchał dzisiaj (19.11) relacji załogi, która podnosiła jednak, że nagłośnienie tego zdarzenia mocno rzutuje na relacje między pracownikami szpitala. Poza tym dyrektor Piskozub nie poinformował zarządu województwa, który jest organem prowadzącym WCM o śmierci chłopczyka i okolicznościach tej sprawy. Niedopuszczalne - zdaniem zarządu - jest to, aby jego członkowie dowiadywali się o takich przypadkach z mediów.
Z naszych informacji wynika, że od dawna były podejmowane inicjatywy, aby na izbie przyjęć dyżurowało dwóch lekarzy, ale pomysł został wdrożony dopiero po śmierci dziecka.
Przypomnijmy, 1 listopada na izbę przyjęć Wojewódzkiego Centrum Medycznego trafił 2 letni chłopczyk z bólem brzucha. Z relacji rodziców wynika, że lekarka oświadczyła im, że muszą poczekać na innego medyka, bo ona właśnie kończy dyżur. Pomoc została udzielona po ponad godzinie, kiedy dziecko straciło przytomność. Po blisko godzinnej reanimacji chłopca nie udało się uratować.
Wicemarszałek Roman Kolek, zaznacza, że utrata zaufania nie jest związana ze śmiercią 2-latka, bo tę sprawę bada prokuratura.
Zarząd wysłuchał dzisiaj (19.11) relacji załogi, która podnosiła jednak, że nagłośnienie tego zdarzenia mocno rzutuje na relacje między pracownikami szpitala. Poza tym dyrektor Piskozub nie poinformował zarządu województwa, który jest organem prowadzącym WCM o śmierci chłopczyka i okolicznościach tej sprawy. Niedopuszczalne - zdaniem zarządu - jest to, aby jego członkowie dowiadywali się o takich przypadkach z mediów.
Z naszych informacji wynika, że od dawna były podejmowane inicjatywy, aby na izbie przyjęć dyżurowało dwóch lekarzy, ale pomysł został wdrożony dopiero po śmierci dziecka.
Przypomnijmy, 1 listopada na izbę przyjęć Wojewódzkiego Centrum Medycznego trafił 2 letni chłopczyk z bólem brzucha. Z relacji rodziców wynika, że lekarka oświadczyła im, że muszą poczekać na innego medyka, bo ona właśnie kończy dyżur. Pomoc została udzielona po ponad godzinie, kiedy dziecko straciło przytomność. Po blisko godzinnej reanimacji chłopca nie udało się uratować.