Spór o podwórko w Nysie - lokatorzy kontra biznes
Od kilkunastu lat jesteśmy niewolnikami sklepu - mówią mieszkańcy jednego z podwórek przy ulicy Mariackiej w Nysie, na którym znajduje się wjazd na zaplecze sklepu spożywczego znanej sieci handlowej. Codziennie pod ich okna przyjeżdżają samochody dostawcze, które utrudniają bezpieczne poruszanie się mieszkańców.
- Podwórko jest małe, nie zostaje już miejsca na normalne, "podwórkowe" życie wiosną czy latem. Ale największy problem, to codzienne zagrożenie bezpieczeństwa. Od świtu do nocy podjeżdżają ciężarówki i auta dostawcze, cofają, parkują, kierowcy nie patrzą czy ktoś przechodzi, czy nie – mówią lokatorzy.
Pokazują także zniszczony, zabytkowy łuk bramy wjazdowej, gdzie powiesili zaporę dla wysokich aut. Została staranowana. W tym roku doszło także do pożarów kilku samochodów na tym podwórku. Zapaliły się – jak mówią – od postawionego przez właścicielkę sklepu magazynu na opakowania.
W pobliskich budynkach mieszkają też młode małżeństwa, które nie mogą wyjść z dziećmi na podwórko. Taka sytuacja trwa od lat, nagromadziło się wiele pism, skarg, były komisje, wnioski na policję. Mieszkańcy w trosce o swoje bezpieczeństwo założyli nawet monitoring, który rejestruje wszystkie sytuacje na podwórku. Monitują także u burmistrzów obecnej kadencji.
- 9 listopada mamy kolejne spotkanie w tej sprawie. Chcemy rozwiązać ten problem umożliwiając sklepowi dojazd z dostawami od strony ulicy Mariackiej, a nie od podwórka – mówi burmistrz Kordian Kolbiarz. Dodaje, że 20 lat sporu, to stanowczo za długo, zwłaszcza, gdy chodzi o bezpieczeństwo mieszkańców.
Z drugiej strony sklep – sieciówka, daje także wiele miejsc pracy, zatem należy pogodzić rozbieżne interesy i wysłuchać także racji drugiej strony. Gmina będzie rozmawiała z policją odnośnie zmiany organizacji ruchu w tej części miasta.
Pokazują także zniszczony, zabytkowy łuk bramy wjazdowej, gdzie powiesili zaporę dla wysokich aut. Została staranowana. W tym roku doszło także do pożarów kilku samochodów na tym podwórku. Zapaliły się – jak mówią – od postawionego przez właścicielkę sklepu magazynu na opakowania.
W pobliskich budynkach mieszkają też młode małżeństwa, które nie mogą wyjść z dziećmi na podwórko. Taka sytuacja trwa od lat, nagromadziło się wiele pism, skarg, były komisje, wnioski na policję. Mieszkańcy w trosce o swoje bezpieczeństwo założyli nawet monitoring, który rejestruje wszystkie sytuacje na podwórku. Monitują także u burmistrzów obecnej kadencji.
- 9 listopada mamy kolejne spotkanie w tej sprawie. Chcemy rozwiązać ten problem umożliwiając sklepowi dojazd z dostawami od strony ulicy Mariackiej, a nie od podwórka – mówi burmistrz Kordian Kolbiarz. Dodaje, że 20 lat sporu, to stanowczo za długo, zwłaszcza, gdy chodzi o bezpieczeństwo mieszkańców.
Z drugiej strony sklep – sieciówka, daje także wiele miejsc pracy, zatem należy pogodzić rozbieżne interesy i wysłuchać także racji drugiej strony. Gmina będzie rozmawiała z policją odnośnie zmiany organizacji ruchu w tej części miasta.