Złodzieje kradną znaki "zakaz kąpieli". To niebezpieczne i kosztowne
Złodzieje złomu kradną ustawione przy rzekach i zbiornikach znaki mówiące o zakazie kąpieli. Ocynkowane słupki najczęściej są niszczone, a znaki trafiają do skupów. Wandale stwarzają nie tylko zagrożenie dla ludzi, ale też koszty dla administratora rzek. Koszt odtworzenia jednego znaku to pół tysiąca złotych.
- Zamiast montować nowe znaki, malujemy sprayem odpowiednie napisy na elementach betonowych czy mostach – mówi Henryk Ligęza z krapkowickiego oddziału Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Opolu.
- Poginęły nam wszystkie znaki na słupkach ocynkowanych. Wykonaliśmy takie szablony plastikowe i będziemy farbami natryskiwać znaki. Na znaki szkoda pieniędzy – mówi Ligęza.
O kradzieży znaków znad rzek powiadomiona została policja. Sprawców na razie nie udało się zatrzymać.
Bogusław Kalisz