"Przepisy w sprawie barów mlecznych trzeba zmienić"
- Takie przepisy mógł wymyślić tylko nieuk - stwierdził Paweł Pohorecki z Twojego Ruchu. - To ujawnia jakąś pogardę ze strony Ministerstwa Finansów dla ludzi, którzy są w trudnej sytuacji finansowej.
- To jest kolejny przykład na to, że mamy skłonność do przeregulowywania wszystkiego - komentował Ryszard Galla z Mniejszości Niemieckiej. - Uważam, że wiele takich rzeczy powinniśmy pozostawić rozsądkowi ludzkiemu i uważam, że to jest największa głupota, że próbujemy wszystko ustalać. Tym bardziej, że konsekwencją tego jest otrzymanie lub też nie dotacji bądź też zwracanie dotacji.
- Nie wszystko trzeba regulować przepisami - wtórował mu Grzegorz Sawicki z PSL. - Żeby podejmować takie decyzje, trzeba się po prostu kierować rozsądkiem i tyle. Na szczęście te przepisy grudniowe będą zmieniane 1 kwietnia. Ktoś poszedł po rozum do głowy. Nie wiem, ktoś wcześniej nie pomyślał i kończy się to tak, jak się teraz u nas skończyło.
- Żądanie oddania dotacji jest oburzające - stwierdził z kolei Jerzy Żyżyński z PiS. - To jest kompletny nonsens. Jak dałeś dotację, ponosisz pewne ryzyko, pewne pieniądze z dotacji mogą być stracone, to jest oczywiste, ale trzeba zachować rozsądek. Musimy po prostu zmienić sposób myślenia w pewnych sprawach.
Zdaniem Małgorzaty Wilkos z Solidarnej Polski ukrytym celem wprowadzenia tego rodzaju przepisów było doprowadzenie do upadku barów mlecznych.
- Problem jest po stronie nieprecyzyjnego, niejasnego, absurdalnego prawa - mówi Wilkos. - W moim przekonaniu tak działa państwo bezprawia, które wprowadza takie prawo, wobec którego obywatel zawsze stoi na straconej pozycji, chyba że - mam nadzieję, że nie - celem ministra Szczurka było to, aby w ten sposób tak po cichu po prostu zlikwidować bary mleczne i zaoszczędzić te 20 milionów w budżecie.
Działania fiskusa krytykuje także Ryszard Knosala z Platformy Obywatelskiej.
- Rzeczywiście, jeśli się komuś daje dotację, to albo się pilnuje, jakby monitoruje na bieżąco, a nie doprowadza do takiego nasilenia czy przesilenia - stwierdził Knosala.
Adam Kępiński z SLD również uważa ministerialne przepisy za absurdalne, ale zwraca uwagę na to, że niektórzy właściciele barów mlecznych starali się obejść przepisy zakazujące pobierania wysokiej marży i sprowokowali w ten sposób kontrole.
- Założenie barów mlecznych jest takie, że ma to być niewykwintne jedzenia dla tych, którzy tego potrzebują i na to łoży państwo - tłumaczy Kępiński. - Jeżeli była choćby część takich restauratorów, którzy próbowali to trochę naciągnąć, no to w tym momencie jest ostra reakcja fiskusa. Tutaj nie bronię tych, którzy wymyślają idiotyzmy, ale jednak trzeba zauważyć mechanizm, że taka rzecz się wydarzyła.
Przypomnijmy: nieżyciowe przepisy mają przestać obowiązywać 1 kwietnia.
Posłuchajcie naszych rozmówców:
Posłuchaj także Niedzielnej Loży Radiowej
Oprac: Patrycja Ciunel / Marek Świercz