Jednak reelekcja BILANS 2014
Sprawa była prestiżowa. Co prawda region bezpośrednich korzyści z posiadania europosła nie ma, ale brak takowego nie wygląda jednak najlepiej. Bo skoro jest ich 51 a regionów 16, to region bez swojego człowieka w Brukseli wygląda na region drugiej kategorii. Dla Opolszczyzny, która ma za sobą traumę walki o zachowanie administracyjnej samodzielności, takie sprawy są szczególnie drażliwe.
A sprawa nie była prosta, bo - przypomnijmy - Opolszczyzna jest w jednym wielkim okręgu ze znacznie większym województwem dolnośląski. Jasne więc, że tamtejsi kandydaci mają łatwiej. W 2004 roku opolskim europosłem został Stanisław Jałowiecki, ale on miał handicap: dostał poparcie Mniejszości Niemieckiej i mieszkał w Kotlinie Kłodzkiej i miał swój dolnośląski elektorat. Tymczasem Jazłowiecka miała w tym roku pod górkę. Po pierwsze - poparcie dla Platformy Obywatelskiej spadło. Po drugie - jej partyjni koledzy nie bardzo ją wspierali. Można było nawet odnieść wrażenie, że bardziej wspierają Stanisława Huskowskiego, kandydata PO z Dolnego Śląska. Ostatecznie jednak to Danuta Jazłowiecka zapewniła sobie reelekcję i kolejne pięć lat spędzi w Brukseli.
Inna sprawa, czy takie rozwiązanie jest dla opolskiej PO najlepsze. Były sondaże, które pokazywały, że w wyborach na prezydenta Opola miałaby znacznie większe szanse niż były wiceminister Tadeusz Jarmuziewicz. Pytanie, czy byłaby dostatecznie mocnym kandydatem, by pokonać Arkadiusza wiśniewskiego, który okazał się być czarnym koniem tegorocznych wyborów samorządowych.
Marek Świercz