Byczyna nie chce farmy wiatrowej
Tym razem około 50 osób rozdawało ulotki i zwracało uwagę na problem pozostałym mieszkańcom. – Nie jesteśmy przeciw energii odnawialnej, ale jednocześnie nie zgadzamy się, aby turbiny wiatrowe stanęły w zaplanowanym miejscu – mówi Robert Świerczek.
- Nikt nie mówi, że jesteśmy przeciwko wiatrakom, tylko mówimy: "wiatraki, ale w bezpiecznej odległości". Wiatraki budowane w odległości 700 metrów według różnych opracowań nie są obojętne dla zdrowia. Chcemy, aby władze Byczyny przemyślały raz jeszcze swoje plany – mówi Świerczek.
O tym, że lokalizacja nie jest jeszcze przesądzona, przekonuje sekretarz miasta Maciej Tomaszczyk. Zanim zapadną ostateczne decyzję, radni muszą uchwalić plan zagospodarowania dla tego miejsca. – Bez tego dokumentu inwestycja nie powstanie – tłumaczy Tomaszczyk.
- Ostateczne decyzje będą należały do rady miejskiej. Nie będę wypowiadał się za radę miejską, tym bardziej, że kończy ona swoją kadencję – dodaje Tomaszczyk.
Część osób uważa, że Byczyna powinna być traktowana jako pomnik przyrody. Protestujący twierdzą, że turbiny wiatrowe w pobliżu średniowiecznych murów obronnych i zabytkowej zabudowy mogą zniweczyć te plany.
Posłuchaj:
Piotr Wrona