Spór o kontrolę ws. Andersa 8
Radni Opola zgodzili się, żeby przebieg przygotowania do sprzedaży gruntu wraz z nieruchomością prześwietliła prokuratura, Najwyższa Izba Kontroli i sam ratusz. Decyzja nie była jednak jednomyślna: poparło ją 11 radnych, wstrzymało się 9, 4 nie głosowało.
Z obrotu sprawy zadowolony jest poseł Kępiński. - Komisja i rada podzieliły moje zdanie. Uważam, że cała ta sprawa powinna być prześwietlona przez organy śledcze, co zakładałem na samym początku i powiadomiłem CBA i prokuraturę - mówi Adam Kępiński
Przewodniczący zespołu kontrolnego Michał Nowak podkreśla, że w ocenie zespołu procedura sprzedaży była przeprowadzona niezgodnie z prawem. - Uważam, że była to ogromna niegospodarność, ponieważ miasto mogło dysponować 35-arową działką, mogło to sprzedać za grube miliony a de facto sprzedała to za cenę jednego mieszkania - mów radny Nowak.
Zarzuty odpiera zastępca naczelnika wydziału gospodarowania nieruchomościami Agnieszka Radlak. - Punkt po punkcie podpierając się literą prawa, przedstawiłam opinię, z której wynika wprost, że to co jest jakby największym zarzutem, czyli procedowanie w trybie artykułu 209a ustawy o gospodarce nieruchomościami jako bezprawne, jest nieprawdą, ponieważ gmina sama do siebie nie może występować o zbycie udziałów - mówi Agnieszka Radlak. - Jeżeli przysługuje roszczenie o nabycie nieruchomości przyległej, kiedy działka jest sprzedawana w obrysie budynku, a w tym przypadku przysługiwało, mamy obowiązek realizować to roszczenie - wyjaśnia.
Zarzuty w protokole adresowane są do Arkadiusza Wiśniewskiego, kandydata na prezydenta Opola, który w czasie sprzedaży działki był wiceprezydentem nadzorującym wydział gospodarki nieruchomościami. Część radnych uważa jednak, że kontrola, która trwała cztery dni, była robiona "na kolanie" i jest elementem kampanii wyborczej.
- Kontrola przeprowadzona na koniec kadencji, w tak szybkim terminie, jest tylko i wyłącznie polowaniem na czarownice. To jest inkwizytatorskie działanie - mówi Violetta Porowska z Prawa i Sprawiedliwości. - Jeżeli chodzi o literę prawa, to nie został tam złamany ani jeden przepis. Więc o czym my w ogóle rozmawiamy? Rozmawiamy o szopce przedwyborczej, gdzie jeden drugiemu chce dołożyć, żeby zwiększyć swoje szanse - dodaje radna PiS.
- Niestety ten zespół kontrolny dla mnie nie był bezstronny, kontrola została zrobiona "na kolanie" - mówi Dariusz Smagała z klubu radnych Platformy Obywatelskiej. - Nie wierzę w obiektywizm z uwagi na to, że cała rada startuje w wyborach, tym bardziej, że pan Wiśniewski startuje z okręgu, z którego startuje cały zespół kontrolny - zauważa.
Przypomnijmy, że Arkadiusz Wiśniewski czuje się pomówiony przez zespół kontrolny i zapowiedział, że odda sprawę do sądu w trybie karnym. Będzie się domagał przeprosin oraz 250 tysięcy złotych od każdego członka komisji. Pieniądze chce przekazać na cele charytatywne.
Posłuchaj:
Aneta Skomorowska