Nie chcą bioelektrowni
- Boimy się o czystość środowiska, nie chcemy hałasu i zanieczyszczenia atmosfery - mówi Leszek Strama, przewodniczący Społecznego Komitetu Obrony Przed Budową Bioelektrowni. Argumentuje, że chodzi o szeroko pojęte bezpieczeństwo zdrowotne, a także drogowe, bowiem tamtejsza infrastruktura nie jest dostosowana do tak dużej inwestycji.
Komitet przytacza też przykład funkcjonującego już w Goświnowicach zakładu biopaliw, z którego to – jak mówi Strama – dochodzą uciążliwe zapachy. Nowe miejsca pracy nie są dla protestujących wystarczającym argumentem, zważywszy na to, że według nich straci środowisko. Tymczasem obok znajduje się oblegane przez turystów Jezioro Nyskie.
Dodajmy, że mieszkańcy obwiniają nyski magistrat o sprzyjanie tej inwestycji a powołują się tu na dwie wydane już decyzje - środowiskową oraz o warunkach zabudowy.
Bernard Rudkowski, naczelnik wydziału ochrony środowiska Urzędu Miejskiego w Nysie, tłumaczy, że faktycznie takie decyzje wydano, ale są to standardowe procedury nie przesądzające o powstaniu bioelektrowni.
- Gmina jedynie określa szczegółowe warunki, jakim powinna odpowiadać każda ewentualna inwestycja zlokalizowana w tym miejscu – mówi Radiu Opole.
Leszek Strama zapowiada z kolei dalsze pikiety: 7 listopada i w przeddzień ciszy wyborczej.
Posluchaj:
Dorota Kłonowska