Policzyli eurosieroty na Opolszczyźnie
- Okazuje się, że choć zjawisko ogólnie narasta, to jednak nie tak mocno, jak można by przypuszczać - mówił dziś (30.09) w Loży Radiowej Krystian Mesjasz z Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w Opolu
- Zdiagnozowaliśmy 10 444 dzieci, których rodzice - oboje lub jeden rodzic - wyjechali w celach zarobkowych za granicę. A ponieważ zajmujemy się polityka społeczną, to interesowało nas też to, jak wygląda pomoc ośrodków pomocy społecznej skierowana do tych rodzin i okazuje się, że liczba takich rodzin bardzo zmalała - mówi Mesjasz.
W poprzednich badaniach, wykonanych w 2008 roku, liczba rodzin, których członkowie wyjechali za chlebem za granicę wynosiła 7 tysięcy, w najnowszych badaniach było to nieco ponad 4 tysiące, z czego tylko 1/5 korzysta aktualnie z opieki społecznej.
Wniosek z tego taki, że emigracja zarobkowa korzystnie wpływa na finanse tych rodzin, więc coraz rzadziej potrzebna jest im pomoc państwa.
- Jeśli chodzi o wyjazdy rodziców, to w zdecydowanej większości na Opolszczyźnie wyjeżdża jeden z rodziców, drugi zostaje i opiekuje się potomstwem - dodaje Mesjasz.
- W 95 procentach to jeden rodzic wyjeżdża w celach zarobkowych, tylko w 5 procentach emigracja dotyczy obojga rodziców. W tych sytuacjach dzieci przeważnie zostają pod opieką dziadków lub starszego, pełnoletniego rodzeństwa - wylicza Mesjasz.
Ogółem emigracja zarobkowa dotyka 6 procent dzieci do 18-go roku życia mieszkających na Opolszczyźnie.
- I choć w poszczególnych przypadkach takie wyjazdy, częsta rozłąka z jednym czy obydwoma rodzicami, może być dla dziecka wręcz traumatyczna, to w skali całego regionu nie można mówić o wielkim problemie społecznym - przekonuje badacz.
Posłuchaj:
Krzysztof Rapp