Specjalistyczny sprzęt pomoże strażakom w Buszycach
Po tym jak około godziny 11.00 zmienił się do tej pory korzystny kierunek wiatru, większość osób wyjechała z miejscowości. Gryzący dym utrudnia oddychanie i obejmuje niemal całą wioskę. Jak informuje Adam Janiuk,rzecznik opolskiej straży pożarnej, dym nie zagraża życiu, więc nie było oficjalnej ewakuacji, a jedynie prośba o opuszczenie domów.
- Oprócz sprzętu do podnoszenia przyjedzie jeszcze dodatkowy spychacz, to ma polepszyć sprawność prowadzonej akcji. Strażacy nadal gaszą składowisko opon, ten pożar jest bardzo trudny. Woda spływa po oponach, nie dostaje się do środka, więc należy pojedynczo te opony przenosić i gasić – tłumaczy Janiuk.
- Wodę pobieramy z Nysy Kłodzkiej, jest zbudowana trzykilometrowa linia podająca wodę. Niestety wiatr się odwrócił, dym jest w całej miejscowości, jest to mieszanina pary wodnej z czarnym dymem z pożaru. Nie wszyscy opuścili swoje mieszkania – dodaje Janiuk.
Strażacy przewidują, że dogaszanie pożaru potrwa około tygodnia. Na razie zrezygnowano z budowy sarkofagu z piasku nad tlącymi się oponami.
Przyczyny pożaru będą ustalane po zakończeniu akcji gaśniczej. Jedną z wersji branych wstępnie pod uwagę jest podpalenie.
Posłuchaj:
Piotr Wrona