W Ravensbrück Niemcy nie tylko osadzili najwięcej kobiet. Przeprowadzali też okrutne eksperymenty medyczne, organizowali marsze śmierci, a na początku 1945 roku, gdy koniec wojny był bliski, zbudowali komorę gazową, w której zdążyli uśmiercić tysiące ludzi. Dziś w dawnym miejscu kaźni przypominał to premier Brandenburgii Dietmar Woidke, ale też byli więźniowie: Richard Fagot z Izraela i Barbara Piotrowska, która jako dziewięciolatka trafiła tu z matką po Powstaniu Warszawskim.
„Byłyśmy w samym obozie w ogromnym namiocie, bo już nie było miejsca w barakach. Potem brano nas do pracy - poprzez gospodarstwo rolne, cukrownię, cegielnię, dotrwałyśmy do marszu śmierci. W tym marszu śmierci osadzono nas pod Weimarem, gdzie oswobodziła nas armia amerykańska” - wspominała Barbara Piotrowska.
Ponad sto tysięcy więźniów pochodziło z 30 krajów. Najczęściej trafiały tu przedstawicielki inteligencji i ruch oporu. Polki zorganizowały w obozie tajną drużynę harcerską. Przez Ravensbrück przeszły między innymi lekarka Wanda Półtawska, historyk sztuki profesor Karolina Lanckorońska, aktorka Zofia Rysiówna i malarka Maja Berezowska.
Szczególnym momentem obchodów było wrzucenie kwiatów do jeziora Schwedt, do którego przylega teren obozu. W czasie wojny do wód jeziora wsypywano prochy ofiar.