Policja w Częstochowie, komisja wyborcza w Zielonej Górze i delegatura KBW w Opolu otrzymały zgłoszenia dotyczące wydawania kart referendalnych. Wskazywano, że członkowie obwodowych komisji wyborczych pytali wyborców, czy chcą kartę do referendum.
Dyrektor opolskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego Rafał Tkacz powiedział PAP, że w okręgu wyborczym nr 21, obejmującym całe województwo opolskie w wyborach do Sejmu, zgłoszono kilka przypadków nieprawidłowości podczas procedury głosowania w referendum.
"Zgłoszono nam sytuacje, w których członkowie komisji pytali się wyborców, czy oprócz kart do głosowania na kandydatów do Sejmu i Senatu chcą także otrzymać karty do głosowania w referendum. W każdym przypadku pouczyliśmy członków komisji o obowiązujących zasadach, zgodnie z którymi wyborca ma prawo odmówić przyjęcia którejś z kart do głosowania, ale komisja nie może pytać, które karty wydać" - powiedział Rafał Tkacz. Zaznaczył, że do południa, poza tymi zdarzeniami, nie odnotowano żadnych zakłóceń i nieprawidłowości w procesie głosowania.
Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak powiedział, że niewłaściwe jest zadawanie pytania, czy wyborca chce kartę do referendum, do Sejmu, czy do Senatu. „Jeżeli wyborca zjawił się w lokalu wyborczym to chce głosować. Dopiero jeżeli wyraźnie odmówi odbioru którejkolwiek z kart, to wówczas komisja w uwagach zaznaczy taką informację” – dodał.