"Nikt nie patrzy się na dobro rolników" - tak Marcin Oszańca, "dwójka" opolskiej listy Trzeciej Drogi, komentuje sprawę unijnego zakazu importu ukraińskiego zboża, który kończy się dziś (15.09) o północy. Jak dodaje lider PSL-u na Opolszczyźnie, ten zakaz nie może być zniesiony i polski rząd powinien wykazać się sprawną dyplomacją.
- Dwa miesiące rozszerzenia embarga, o których mówi rząd, nic nie da. To muszą być przynajmniej trzy lata - mówi Marcin Oszańca, kandydat do sejmu z listy Trzeciej Drogi.
- I rozszerzone o kolejne produkty: owoce miękkie, jaja, miód, otręby. Te produkty zalewają polski rynek. Te produkty ukraińskiego pochodzenia powodują to, że polscy producenci żywności nie wytrzymują presji, konkurencji. Uzależnienie się od importu z któregokolwiek kraju może wywołać to, że my, jako Polska będziemy mieć problemy z bezpieczeństwem żywnościowym. Temu należy się przeciwstawić - dodał.
- Obecnie polscy rolnicy i konsumenci ponoszą konsekwencje działań, czy też braku działań ze strony komisarza rolnictwa - dodaje Antoni Konopka, startujący do parlamentu z czwartej pozycji listy Trzeciej Drogi.
- Ponad 1,5 roku temu, kiedy zostało wprowadzane, czy też umożliwiono eksport produktów rolnych z Ukrainy do Unii Europejskiej, Polskie Stronnictwo Ludowe, mówiło wyraźnie o tym, że to odbije się negatywnie na kondycji polskich rolników. Licząc bardzo pobieżnie, rolnicy opolscy stracili w ubiegłym rok oraz obecnym od pół do nawet miliarda złotych.
Dodajmy, że decyzję o tym, czy embargo zostanie przedłużone, podejmie Komisja Europejska. Rzecznik rządu, Piotr Müller zapowiedział, że jeśli Komisja się na to nie zdecyduje, to rząd wprowadzi zakaz importu na poziomie krajowym.
Przypomnijmy, zakaz importu pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika Komisja Europejska wprowadziła na początku maja. Obowiązuje w Polsce, Bułgarii, Rumunii, na Słowacji i Węgrzech. Przedłużeniu embarga na zboże sprzeciwia się Ukraina.