Już od wieków nasi przodkowie uważali, że w wyjątkowy czas, jakim jest wigilia Bożego Narodzenia, punktualnie o północy, zwierzęta przemawiają ludzkim głosem. Lekarza weterynarii Stanisława Firlika zapytaliśmy zatem przy okazji, jak z jego obserwacji zmienił się przez lata, a staż doktora to półwieku pracy (!), nasz stosunek do zwierząt.
- Myślę, że jest duża zmiana na lepsze. Po właścicielach pacjentów widzimy, jak bardzo przeżywają każdą chwilę, każde spotkanie zwierzęcia i lekarza, bo wiedzą, że jeżeli się coś dzieje, to jednak lekarz może cokolwiek pomóc, przynajmniej poradzić. Nieraz faktycznie dzwonią z daleka, bo swojego czasu, jak była klinika całodobowa to dzwonili i z Londynu, i z Niemiec, dlatego, że potrafią opowiedzieć o objawach. Potrafią powiedzieć, co się dzieje temu zwierzęciu, jak on reaguje i liczą na to, że my podpowiemy im, co można zrobić w takich sytuacjach nadzwyczajnych - opowiada Stanisław Firlik.