Jak brzeski WOPR działa na co dzień?

- My w tej chwili stanowimy drużynę w strukturach WOPR-u... Zajmujemy się szeroko rozumianą profilaktyką związaną z ratownictwem wodnym, to znaczy są to szkolenia młodzieży na temat sposobu udzielenia pierwszej pomocy. Siedzibę mamy na ulicy Grobli 14, przy śluzie, tam mamy piękną stanicę, która no niestety została zalana w tym roku powodzią, ale odbudujemy ją do wiosny, czyli od wiosny można będzie odwiedzić nasz obiekt. Mamy tam cały sprzęt ratowniczy - mówi Bogdan Wyczawski.

- Dwa lata temu jak powołaliśmy drużynę, było nas jakieś 15 osób, w tej chwili mamy 55 na liście i już mam kolejne zgłoszenia chętnych. Myślę, że to trochę jest też po tej powodzi. Pokazaliśmy się. Skupiamy wokół siebie ludzi, którzy z pasją chcą uprawiać to ratownictwo wodne - opowiada Bogdan Wyczawski.

- W akcji powodziowej uczestniczyło bezpośrednio 26 osób, to jest chyba najwięcej w województwie. 26 osób właściwie w okresie ciągłym - zauważa Bogdan Wyczawski.

- Kurs ratownika wodnego jest bardzo długi. Zaczyna się teraz właśnie z początkiem listopada, a skończy się dopiero w maju, czerwcu gdzieś na Turawie - mówi Bogdan Wyczawski.

Z czego jest finansowana działalność WOPR-u?

- Z różnych źródeł. Głównie to są składki, plus wolontariat. Co tu kryć: musimy trochę żebrać. Piszemy do różnych instytucji, właśnie tutaj pani nam pomaga w tej chwili też, żeby te środki pozyskiwać. Niemałą część środków otrzymujemy od marszałka województwa. W ramach WOPR-u wojewódzkiego tutaj zarząd dzieli środki na poszczególne oddziały czy drużyny i mamy środki na pokrycie wydatków typu dzierżawa terenu, bo też jest bardzo droga - tłumaczy ratownik WOPR z Brzegu.

Bogdan Wyczawski opowiadał w audycji także o tym, jak szykowali sprzęt i stanicę do powodzi.